Dzisiaj siły z Pandższiru miały zaatakować, położoną na północy, prowincję Baghlan. Po krótkiej walce mieli zająć dystrykt Pul-e-Hesar oraz Deh Salah (potwierdzają to źródła pro-talibskie). Siły oporu podają także, że udało im się odbić dystrykty Banu i Andarab. Tereny te są licznie zamieszkałe przez Tadżyków i Hazarów.
Wstępne raporty mówią, że siły z Pandższiru dokonały wypadu na północ, do prowincji Baghlan. Wkroczenie ludzi Massouda do prowincji spotkało się z bardzo pozytywnym przyjęciem ze strony lokalnych mieszkańców, którzy momentalnie chwycili za broń.
Straty talibów nie są do końca znane. Niektóre źródła mówią o nawet 60 zabitych, ale zdjęć brak. Prawdopodobnie większość ich bojowników uciekła, bojąc się okrążenia na wrogim sobie terenie.
Ciężko powiedzieć czy atak na Baghlan, to część szerszej operacji. Z samej perspektywy wojskowej wybijania sobie korytarza na północ, w kierunku granicy z Tadżykistanem ma sens, bo kiedy właśnie tą drogą do Sojuszu Północnego trafiała większa część międzynarodowej pomocy. Jednak biorąc pod uwagę obecną sytuację geopolityczną (Rosja stawia na talibów, a Tadżykistan pozostaje w orbicie Kremla), „długi marsz” na północ jest niezwykle ryzykownym posunięciem – zresztą jak cały opór w dolinie Pandższiru.
Możliwe, że cały wypad na Baghlan był próba polepszenia sytuacji negocjacyjnej Massouda, którego ludzie cały czas prowadzą rozmowy z talibami. Wczoraj ze starszyzną Pandższiru spotkał się Anas Hakkani, dzisiaj natomiast delegacja z Pandższiru spotkała się z byłym prezydentem Karzajem i Abdullahem Abdullahem w Kabulu. Massoud stara się wynegocjować układ z talibami, który uchroniłby Pandższir od ich władzy i uznał władze Massouda nad jego rodzimymi stronami.
Wydaje się, że Massoud ma po swojej stronie nawet pewne osoby z pakistańskich kręgów władzy. Zanim jeszcze upadł Kabul, stryj Massouda wyjechał do Islamabadu. Prowadzi tam intensywne rozmowy z Pakistańczykami i talibami.
Pakistańczycy, wbrew obiegowej opinii, nie kontrolują talibów. Posiadają wpływy w ruchu talibów, w szczególności wśród ludzi Hakkanich, ale w żaden sposób nie maja kontroli nad całym ruchem. Talibanizacja Afganistanu to także problem dla Pakistanu. Przede wszystkim jest to kwestia nieuznawanej przez Pasztunów granicy, którą wyznacza tzw. linia Duranda, a także obawy o radykalizację Pasztunów mieszkających po pakistańskiej stronie granicy w sytuacji totalnego zwycięstwa talibów w Afganistanie.
Pakistańczycy mogą zatem próbować wymóc na talibach inkluzywny rząd, do którego wejdą zarówno Karzaj i Abdullah, którzy pozostali w Kabulu, jak i członkowie klanu Massouda (wizyta Anasa Hakkaniego w Pandższirze to pewnie także sprawa Pakistańczyków).
Dla Massouda dużym obciążeniem zdaje się być jednak obecność wiceprezydenta Saleha w Pandższirze. Wątpliwe, żeby talibowie pozwolili mu swobodnie opuścić kraj, nie mówiąc już o pozwoleniu mu na wejście do nowych władz. Massoud nie może natomiast go wydać talibom, ani usunąć siłą z Pandższiru. Stryj Massouda, który przebywa w Pakistanie próbuje prowadzić narrację jakoby Massoud nie miał nic wspólnego z Salehem, ale ciężko będzie talibom zaakceptować takie stanowisko. W ten sposób rozmowy Massouda z talibami idą bardzo powoli i nie wiadomo czy zostanie osiągnięte porozumienie.

Ciekawostka: w dolinie Pandższiru jest gen. Hamid Saifi z 209. Korpusu „Shaheen”, który wcześniej bronił Mazar-i Szarif. Duża część żołnierzy tego korpusu uciekła do Uzbekistanu, ale jak widać nie wszyscy.
Na koniec dodam tylko jedno. Nie ma co popadać w huraoptymizm na temat oporu Massouda na północy. Warto to śledzić, ale trzeba być świadomym, że obecna sytuacja geopolityczna nie działa na korzyść młodego Massouda – lata 90. gdy wielu graczy było skłonnych wspierać ruchu anty-talibskie już dawno minęły. Obecnie tylko Indie (i to też nie do końca pewne) byłyby skłonne wspierać powstanie przeciwko talibom, brak bezpośredniej granicy z Afganistanem i przychylność Rosji wobec talibów, sprawiają że New Delhi – nawet jeśli byłoby zainteresowane pomocą dla Massouda, to i tak nie ma jej w jaki sposób przerzucić. Co jednak wcale nie oznacza, że taka niekorzystna sytuacja geopolityczna będzie trwała wiecznie. Afganistan widział już nie takie rzeczy.