Dzisiaj amerykański Departament Stanu poinformował, że znosi część sankcji wymierzonych w Iran. Konkretnie chodzi o sankcje, którymi w 2020 r. prezydent Donald Trump obłożył irański program nuklearny. W tle cały czas toczą się rozmowy w Wiedniu na temat powrotu do JCPOA, czyli umowy z 2015 r. regulującej irański program nuklearny. Czy mamy zatem przełom, a nowe porozumienie USA-Iran jest już za rogiem?
Najpierw musimy sobie wytłumaczyć co tak dokładnie oznacza dzisiejsza decyzja Amerykanów. Otóż Amerykanie znoszą właśnie sankcje z 2020 r., którymi Waszyngton groził dotychczas każdemu kto współpracował z Irańczykami w zakresie ich programu nuklearnego.
O ile „współpraca z Irańczykami w zakresie ich programu nuklearnego” brzmi dość groźnie, o tyle faktycznie Amerykanie objęli sankcjami z 2020 r. samych „dobrych chłopców”.
Mianowicie, zgodnie z JCPOA z 2015 r., Iran zgodził się na przebudowę części swoich ośrodków nuklearnych w taki sposób, aby już nie stanowiły zagrożenia dla świata i nie pozwalały na produkcję broni nuklearnej. I tak Teheran zgodził się np. na przebudowę reaktora w Arak na cywilne zastosowanie, w czym pomagać mieli Chińczycy i Brytyjczycy. Podobnie miał skończyć ośrodek wzbogacania uranu w Fordow, który – dzięki współpracy z Rosjanami – miał stać się wyłącznie cywilnym ośrodkiem badawczym.
Nałożenie przez Trumpa sankcji z 2020 r. oznaczało, że Chińczycy, Brytyjczycy i Rosjanie musieli wycofać się z Iranu. W ten sposób społeczność międzynarodowa straciła kolejny sposób na monitorowanie prac prowadzonych przez Irańczyków.
Mało tego, sankcje z 2020 r. doprowadziły do wielu absurdalnych sytuacji, z których najjaskrawsza dotyczyła niemożności eksportu przez Iran nadmiaru wzbogaconego uranu. Otóż, zgodnie z JCPOA, Iran nadal mógł wzbogacać uran do poziomu 3,67% (cywilne zastosowania). Tak wzbogaconego uranu Iran mógł mieć maksymalnie 300 kg. Nadmiar musiał eksportować do innych krajów. Sankcje z 2020 r. doprowadziły do sytuacji, w której nikt nie chciał kupić od Irańczyków nadmiaru wzbogaconego uranu, z obawy przed amerykańskimi sankcjami. W ten sposób Amerykanie de facto uniemożliwili stronie irańskiej wywiązywanie się z części zapisów JCPOA.
W porządku, wiemy teraz jakie sankcje Amerykanie właśnie znoszą. Musimy jednak pamiętać, że sankcje z 2020 r. dotyczące irańskiego programu nuklearnego to kropla w morzu anty-irańskich sankcji, które nałożyła administracja prezydenta Trumpa, który wycofał się z JCPOA w 2018 r. i w latach swojej prezydentury nałożył wiele dużo dotkliwszych sankcji.
W swojej mocy nadal pozostają potężne sankcje gospodarcze, które odcinają Iran od międzynarodowych rynków finansowych i blokują możliwość sprzedaży irańskiej ropy – Teheran omija to sprzedając ropę Chińczykom, jednak po zaniżonych cenach, a sam szmugiel to tylko mały procent irańskiego eksportu sprzed 2018 r. To właśnie sankcje gospodarcze są największym problem Iranu.
Moim zdaniem, Amerykanie i Irańczycy nadal są daleko od porozumienia w sprawie powrotu do JCPOA. Rozmowy w tej sprawie toczą się od wiosny 2021 r. i od tamtej pory nie przyniosły żadnego przełomu. Dzisiejsza decyzja Amerykanów o zniesieniu części sankcji, może pozytywnie wpłynąć na tempo negocjacji, jednak wcale nie musi.
Przy stole negocjacyjnym w Wiedniu mamy bowiem dwie „drużyny”, które mają zupełnie inne cele. Amerykanie chcą nie tylko powrotu do JCPOA, ale także zawarcia nowej umowy z Iranem, która obejmie nie tylko kwestie związane z irańskim programem nuklearnym, ale także z irańskim programem rakiet balistycznych, czy działalnością pro-irańskich milicji na Bliskim Wschodzie. Tymczasem Teheran chce wyłącznie powrotu do JCPOA i jednocześnie żąda od Amerykanów silnych gwarancji, które zablokowałyby możliwość wypowiedzenia „JCPOA 2.0” przez kolejnego prezydenta USA. Takie gwarancje musiałyby zostać jednak uprzednio zatwierdzone przez Kongres, co – w obecnej sytuacji – jest bardzo mało prawdopodobne.
Moim zdaniem, rozmowy w Wiedniu nadal pozostają w impasie. Dzisiejsza decyzja Amerykanów to krok w dobrym kierunku, gest który może zostać pozytywnie odebrany w Teheranie. Jednak z pewnością nie jest to spełnienie żądań Irańczyków – o czym wprost mówił dzisiaj szef irańskiego MSZ-u, Hosejn Amir Abdollahijan.
Wydaje się, że piłka jest teraz po stronie Irańczyków. Amerykanie już od kilku tygodni grożą wycofaniem się z rozmów w Wiedniu – jeśli Iran nadal będzie je spowalniał. Dzisiejsza decyzja Waszyngtonu to demonstracja, że ekipa Bidena jest gotowa na ustępstwa, ale tego samego chce od Teheranu. Piłka jest teraz po stronie Iranu – jeśli Teheran także wykona jakiś gest dobrej woli w kierunku Ameryki, być może rozmowy w Wiedniu przyspieszą.
Jednak, jak na dzisiaj, wypowiedzi irańskich polityków sugerują że niestety Teheran nadal będzie w sprawie JCPOA nieustępliwy, co ostatecznie grozi załamaniem się rozmów w Wiedniu.