Dzisiaj nad ranem wojska Talibanu wkroczyły do położonego na wschód od afgańskiej stolicy, miasta Dżalalabad. Do wczoraj droga Kabul-Dżalalabad była jedyną drogą, dzięki której ludność cywilna mogła uciec ze stolicy. Dzisiaj ta droga została zablokowana.
Dżalalabad został przejęty niemal bez walki. Konwoje Talibanu po prostu wjechały do miasta, niezatrzymywane przez nikogo. Z rana w sieci pojawiły się zdjęcia przedstawiające talibów w gabinecie gubernatora prowincji.
Oddziały 201. Korpusu, które stacjonują w mieście skapitulowały, przekazując swoje bazy i sprzęt bojownikom Talibanu. Siły Obrony Chost (sponsorowane przez CIA oddziały do walki na pograniczu afgańsko-pakistańskim), których część także była w Dżalalabadzie, „wyparowały”.
Wraz z upadkiem Dżalalabadu i okolicznych miasteczek, przestał także istnieć 201. Korpus armii, który odpowiadał za ochronę tych terenów.
Pojawiają się także niepotwierdzone informacje o natarciu Talibanu na bazę lotniczą Bagram, położoną na północ od Kabulu. Cześć raportów mówi nawet o przejęciu przez nich kontroli nad bazą.

W ten sposób Kabul został całkowicie okrążony. Z stolicy można wydostać się już tylko drogą lotniczą. Do obrony Kabulu skierowano tysiące maruderów i niedobitków z różnych regionów kraju, którzy akurat znaleźli się w stolicy. Większe związki taktyczne, o które można by oprzeć obronę Kabulu, nie istnieją.
Ewakuacja amerykańskich dyplomatów z Kabulu nadal trwa. Coraz bardziej przypomina to dramatyczne zdjęcia z Sajgonu z 1975 r. Amerykańskie helikoptery co chwila lądują na dachu amerykańskiej ambasady, zabierając kolejnych pasażerów na lotnisko w Kabulu.