Jak informowałem wcześniej, po upadku Dżalalabadu, afgańska stolica została całkowicie okrążona. Talibowie nie zdecydowali się jednak na szturm na miasto. Rzecznik Talibanu poinformował, że dowództwo Talibanu zakazało swoim bojownikom nacierania na stolicę. Jednocześnie rzecznik oświadczył, że do czasu powstania rządu tymczasowego, siły pro-rządowe są odpowiedzialne za zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańcom stolicy.
Wygląda zatem na to, że los Kabulu został przypieczętowany. Oświadczenie Talibanu nie pozostawia żadnych złudzeń. Wkrótce ma powstać tymczasowy rząd, do którego wejdą przedstawiciele Talibanu. W ten sposób cały kraj znajdzie się pod niekwestionowaną kontrolą Talibanu.
Strona pro-rządowa także potwierdza te doniesienia. Przed kilkoma minutami, szef MSW, Gen. Abdul Satar Mirzakwal, opublikował nagranie, na którym przyznał, że rząd w Kabulu uzgodnił z Talibanem powstanie rządu tymczasowego.
Spekuluje się, że rząd tymczasowy może powstać już 19 sierpnia, tj. w święto niepodległości Afganistanu.
Prezydent Ghani, który przez dłuższy czas był przeciwny ustępstwom wobec Talibanu i włączeniu członków organizacji do rządu, zdaje się nie posiadać już żadnego wpływu na sytuację w kraju. Jego autorytet w samym Kabulu także zdaje się być już zerowy.
Tymczasem w afgańskiej stolicy ma przebywać właśnie Zalmay Khalilzad, specjalny wysłannik USA ds. Afganistanu. Ma prowadzić on rozmowy z Ghanim na temat przekazania władzy talibom. Według niepotwierdzonych informacji, Ghani ma jeszcze dzisiaj zrezygnować z urzędu i zostać ewakuowany z kraju razem z amerykańskimi dyplomatami.
To co dzieje się w Afganistanie będzie miało duży wpływ na wizerunek USA. Gdy w lutym 2020 r. prezydent Trump zawierał umowę pokojową z Talibanem, umowa przewidywała mechanizmy kontrolne, które miały nie dopuścić do sytuacji, którą właśnie teraz oglądamy, tj. do szybkiego upadku Kabulu. Ghani i rząd afgański kilkukrotnie próbowali wpłynąć na Waszyngton, aby ten skorzystał z tych mechanizmów, celem zmiękczenia pozycji negocjacyjnej Talibanu. Amerykanie jednak za każdym razem odmawiali. W pewnym momencie, Mike Pompeo, groził nawet Kabulowi odcięciem wsparcia finansowego, w sytuacji gdyby Kabul nie uwolnił 5.000 talibów przetrzymanych w afgańskich więzieniach – Ghani i ekipa byli gotowi ich uwolnić, ale dopiero po ogłoszeniu zawieszenia broni przez Taliban. Dla Amerykanów, czy pod rządem Trumpa, czy Bidena, liczyło się jak najszybsze wycofanie wojsk amerykańskich z Afganistanu. Los Kabulu miał dla nich znaczenie drugorzędne.
Nikt nie ma pretensji do Amerykanów, że opuszczają Afganistan. Ta wojna nie mogła trwać wiecznie. Styl w jakim przeprowadzany jest jednak amerykański odwrót jest fatalny i w znaczący sposób nadszarpnie to wiarygodność USA wśród amerykańskich sojuszników w regionie.
Po wycofaniu się ZSRR z Afganistanu, rząd w Kabulu walczył jeszcze przez 3 lata. Pro-amerykański rząd w Kabulu upadł jeszcze zanim ostatni amerykańscy żołnierze opuścili kraj.