Wczoraj wieczorem w Bagdadzie doszło do bardzo ciekawej konfrontacji. Z jednej strony znalazł się premier Kadhimi i wierne mu oddziały tzw. Złotej Dywizji a po drugiej Qais Khazali i jego milicja Asa’ib Ahl al-Haq.
Ambasada celem
W ostatnich miesiącach ambasada USA w Bagdadzie była jednym z najczęstszym celów ataków rakietowych. Większość tych ataków była nieszkodliwa, nie wywołując żadnych ofiar po stronie amerykańskiej, zwłaszcza w związku ze sprowadzeniem przez Amerykanów do Bagdadu systemów C-RAM. Ciągłe ataki były jednak dużym problem wizerunkowym, i dla irackiego rządu i dla Waszyngtonu.
Mimo starań premiera Kadhimiego i podległych mu sił anty-terrorystycznych ISOF, zwanych popularnie Złotą Dywizją, sprawcy ataków nigdy nie zostali złapani i osądzeni. Latem co prawda Złotej Dywizji udało się aresztować kilkunastu członków Kata’ibu Hezbollah, którzy akurat mieli przygotowywać się do ataku rakietowego, jednak było to zwycięstwo krótkotrwałe. Bojownicy Kata’ibu Hezbollah, na wieść o aresztowaniach swoich ludzi, wdarli się na teren Zielonej Strefy w Bagdadzie, otaczając siedzibę Złotej Dywizji i rezydencję Premiera. Kadhimi ustąpił i kazał przekazać aresztowanych do specjalnego więzienia PMU, kontrolowanego przez Kata’ib Hezbollah, skąd szybko zostali zwolnieni. Wkrótce później ci sami członkowie KH zorganizowali sobie specjalną sesję zdjęciową, na której deptali portrety Premiera.
Kadhimi nie zraził się tą porażką i postanowił nie odpuszczać. Wierny mu wywiad rozpoczął analizowanie przyczyn porażki i co najważniejsze sposobu, w jaki bojownicy KH wdarli się na teren Zielonej Strefy.
W międzyczasie ataki rakietowe na amerykańską ambasadę trwały. Wkrótce jednak z pomocą Kadhimiemu przyszli sami Amerykanie. Waszyngton powiadomił Premiera, że jeśli ataki będą kontynuowane, ambasada w Bagdadzie zostanie zamknięta, a Irak zostanie objęty sankcjami gospodarczymi. W tej sytuacji momentalnie zainterweniował Iran, który używa Iraku do obchodzenia amerykańskich sankcji gospodarczych. Używając swoich wpływów Teheran wymusił na pro-irańskich milicjach, wstrzymanie ataków na amerykańską ambasadę.
W połowie listopada Kata’ib Hezbollah oficjalnie ogłosił zawieszenie broni, a ataki na ambasadę i konwoje sił koalicji ustały. Względny spokój trwał jednak tylko do pierwszych tygodni grudnia. Wówczas, gdy porażka wyborcza Trumpa była już pewna, kolejne rakiety wystrzelono w kierunku ambasady. W szeregach pro-irańskich milicji zapanowało ogromne zamieszanie. Nikt nie wiedział, czy oznacza to koniec zawieszenia broni czy też nie. Nikt nie wiedział także kto stoi za tymi atakami.
Sytuacja była na tyle niezrozumiała dla samych pro-irańskich milicji, że dowództwo generalne PMU zadecydowało o powołaniu specjalnej komisji, która miała znaleźć winnych. Na czele komisji stanął Abu Fadak, następca Muhandisa na stanowisku szefa Kata’ibu Hezbollah oraz szef sztabu PMU. Postawienie na czele komisji tak wpływowego człowieka, jak Abu Fadak, było jasnym sygnałem, że KH czy inne wierne Teheranowi ugrupowania, nie stoją za atakami na ambasadę.
Wzrost napięcia
Problem ataków na amerykańską ambasadę stał się jednym z najgorętszych tematów w Iraku. Iraccy oficjele zaczęli się obawiać, że brak szybkiego znalezienia sprawców doprowadzi do konfliktu z Ameryką, która w ostatnich tygodniach rządów Trumpa może nie stronić od radykalnych kroków. Zamknięcie ambasady i sankcje gospodarcze nadal wydawały się realną groźbą. Dodatkowo oficjele zaczęli obawiać się jeszcze jednego, większego zamachu z okazji rocznicy śmierci Solejmaniego i Muhandisa.
W końcu na biurko Premiera trafił raport irackiego wywiadu. Asa’ib Ahl al-Haq, AAH, przygotowuje się do zamachu na amerykańską ambasadę.
Historia Khazaliego
AAH powstało w 2006 r., początkowo jako jeden z oddziałów wchodzących w skład sadrystowskiej Armii Mahdiego. Wkrótce jednak stojący na czele AAH, ambitny Qais Khazali, popadł w konflikt z Sadrem i poszedł własną drogą. W 2007 r. brytyjski SAS aresztował Khazaliego. Lata spędzone w więzieniu i duża rozmowność z przesłuchującymi go oficerami koalicji, nie nadszarpnęła jednak reputacji Khazaliego. W 2010 r. Khazali wyszedł na wolność, w ramach wymiany jeńców. W czasie pobytu Khazaliego w więzieniu dowódcy AAH nie tracili czasu, nawiązując rozległe kontakty z libańskim Hezbollahem i Irańczykami. W latach 2008-2012 wielu członków AAH przeszło szkolenia wojskowe na terenie Iranu, prawdopodobnie pod okiem Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej.
Gdy w 2014 r. Irak, po latach walk wewnętrznych, stanął w obliczu nowego zagrożenia, walki z Kalifatem, AAH znalazł się na pierwszej linii frontu. Wykorzystując fatwę wielkiego ajatollaha Sistaniego, która stała się podstawą powstania PMU, AAH rozpoczął szeroki zaciąg do swoich szeregów, które wkrótce miały liczyć już ok. 10.000 bojowników.
AAH odegrało swoją rolę militarną w walce z Kalifatem, jednak wymiar wojskowy nie był jedynym aspektem, na który uwagę zwracał Khazali. Już w 2014 r. udało mu się wprowadzić swojego człowieka do parlamentu. W cztery lata później, Sadiqun, który stał się skrzydłem politycznym AAH, mógł się poszczycić już 15 członkami parlamentu.
AAH jest często klasyfikowany jako pro-irańska milicja, co jest prawdą, lecz nie oddaje jej dokładnego charakteru. AAH jest przede wszystkim milicją Khazaliego, który niekoniecznie zawsze kieruje się poleceniami otrzymywanymi z Teheranu. Tak było właśnie na początku grudnia, gdy mimo zabiegów Irańczyków chcących utrzymać zawieszenie broni z Amerykanami, Khazali ogłosił koniec rozejmu.
Khazali działa w sposób bardziej samodzielny niż członkowie innych pro-irańskich milicji także z innego powodu. Otóż w grudniu 2019 r. w amerykańskim nalocie na pozycje PMU przy granicy z Syrią, zginał jego kuzyn. Gdy w sylwestra 2019 r. PMU zorganizowało szturm na amerykańską ambasadę, Khazali, obok Muhandisa, był jedną z czołowych postaci, która pojawiła się pod ambasadą. Już po zabójstwie Solejmaniego i Muhandisa, Amerykanie uznali AAH za organizację terrorystyczną, a Khazaliego i jego brata Latiha za terrorystów. Od tamtej pory Khazali ma uważać, że Amerykanie polują na niego, tak samo jak polowali na Solejmaniego. To w pewnym stopniu może tłumaczyć jego rosnącą nieufność i asertywność, nawet w stosunku do starego irańskiego sojusznika.
Christmas Day, Bagdad Version
Gdy na biurko premiera Kadhimiego wpłynął raport o zamachu planowanym przez AAH na amerykańską ambasadę, decyzja mogła być tylko jedna. Kadhimi rozkazał Złotej Dywizji aresztowanie bojowników podejrzanych o przygotowywanie ataku.
Aresztowania zostały dokonane w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia. Wiadomość o aresztowaniu bojowników szybko dotarła do Khazaliego i innych członków AAH. Wkrótce kolejni bojownicy AAH zaczęli grozić Premierowi i zapowiadać, że siłą odbiją swoich ludzi. Napięcie zaczęło rosnąć, a obóz pro-rządowy zaczął obawiać się powtórzenia scenariusza z upalnego lata, gdy bojownicy Kata’ibu Hezbollah wdarli się bez przeszkód do Zielonej Strefy i otoczyli kilka rządowych budynków, w tym rezydencję Premiera.
Tym razem Kadhimi przygotował się jednak lepiej na konfrontację z siłami milicji. Gdy członkowie AAH pojawili się pod bramami Zielonej Strefy, zastali silne ufortyfikowane punkty kontrolne, których obsady nawet nie myślały o przepuszczeniu ludzi AAH, tak jak zrobiono to kilka miesięcy wcześniej z bojownikami KH. Skąd ta zmiana? Otóż po rajdzie KH na Zieloną Strefę, Kadhimi zwolnił szefa ochrony Zielonej Strefy i kilku innych oficerów, którzy mieli przepuścić konwoje KH. Nowym dowódcą ochrony został gen. Hamid al-Zuhair. Ten zdecydowanie lepiej wywiązał się ze swoich obowiązków.
Zamknięte bramy Zielonej Strefy wyraźnie sfrustrowały członków AAH, którzy przez media społecznościowe zaczęli wzywać teraz Khazaliego aby pozwolił im siłą wedrzeć się do Zielonej Strefy. Widmo walk w Bagdadzie zaczęło rosnąć. Tymczasem Khazali i członkowie Sadiqunu zapadli się pod ziemię, chcąc prawdopodobnie przeanalizować swoją sytuację i sprawdzić jak na aresztowania zareagują inni, w szczególności Kata’ib Hezbollah i Sadr.
Tymczasem Premier Kadhimi nie próżnował. Najpierw spotkał się z gen. Zuhairem i dokonał inspekcji fortyfikacji Zielonej Strefy. Gdy upewnił się, że sytuacja jest bezpieczna, wraz z dowódcą Złotej Dywizji, gen. Saadim, udał się na ulice Bagdadu, spotykając się z mieszkańcami miasta, odwiedzając okoliczne sklepy i meczety. Ten pokaz siły odbył się oczywiście w blasku fleszy, a zdjęcia z podróży Kadhimiego momentalnie obiegły irackie media. Premier święcił godzinę swojego triumfu.
Tymczasem sytuacja AAH coraz bardziej się komplikowała. Sadr umył ręce, stwierdzając tylko enigmatycznie w wydanym oświadczeniu, że drogi sąsiad, tj. Iran, powinien trzymać Irak z dala od konfliktu amerykańsko-irańskiego. AAH nie doczekał się także wsparcia ze strony Kata’ibu Hezbollah, który tak jak Sadr, postanowił nie wtrącać się w konflikt między AAH a Premierem.
Kurz po bitwie
Mimo tego, że jeszcze wieczorem zwycięstwo Kadhimiego było pełne, to już nad ranem AAH poinformowało, że ich bojownicy zostali przekazani do specjalnego więzienia PMU, kontrolowanego przez Kata’ib Hezbollah. W praktyce oznacza to, że Kadhimi powtórzył scenariusz z lata i ludzie AAH wkrótce wyjdą na wolność. Czy można zatem powiedzieć, że Kadhimi znowu przegrał konfrontację z PMU?
1. I tak i nie. Wszystko zależy od tego jaki był cel aresztowania ludzi AAH. Kadhimi jest prawdopodobnie świadom porywczości Khazaliego i tego, że nikt go nie w pełni nie kontroluje. Jednocześnie Kadhimi jest świadom, że jedyne siły którym jako Premier może ufać to Złota Dywizja, ochrona Zielonej Strefy czy Siły Szybkiego Reagowania. Większość tych sił, jak np. Złota Dywizja, jest rozrzucona po całym kraju. Gdyby faktycznie doszło do konfrontacji między ochroną Zielonej Strefy a AAH, to ludzie Kadhimiego wytrzymaliby prawdopodobnie tylko kilka godzin i dalsze losy walk uzależnione byłyby od tego, co zrobi np. Sadr. Gdyby Kadhimi zdecydował się zatem na otwartą konfrontację z Khazalim, ostatecznie mógłby zostać zmuszony o proszenie Sadra o pomoc. To zdecydowanie nadszarpnęłoby bardziej jego reputację niż przekazanie członków AAH do więzienia PMU.
2. Być może celem Kadhimiego było tylko uświadomienie dowództwu AAH, że wie kto stoi za ostatnimi atakami na amerykańską ambasadę. Jeśli ataki te wygasną, to Kadhimi i tak zwycięży, nawet jeśli wypuścił ludzi Khazaliego.
3. Kilkugodzinna konfrontacja miała też pokazać zarówno Kadhimiemu, jak i Khazaliemu kto stoi po ich stronie. Okazało się, że większość ważniejszych ugrupowań stoi po stronie Premiera i deeskalacji sytuacji z Amerykanami. Poza kilkoma mniejszymi grupami związanymi z AAH, Khazali nie otrzymał żadnego istotnego wsparcia.
4. Konfrontacja z AAH pokazała, że zmiany personalne które Kadhimi prowadzi od kilku miesięcy w siłach bezpieczeństwa, przynoszą rezultaty. Nie musi bać się już o to, że jakaś milicja niezadowolona z jednej czy drugiej decyzji, wmaszeruje do Zielonej Strefy i otoczy jego rezydencję. To daje duży komfort psychiczny.
5. Po kilku miesiącach od dojścia Kadhimiego do władzy, widać że udaje mu się powoli przywrócić pewien balans sił w Iraku. Rząd centralny nie jest już całkowicie bezradny w konfrontacji z milicjami, nadal jednak nie jest w stanie samodzielnie przeciwstawić się milicjom. W każdej konfrontacji musi liczyć przynajmniej na neutralność dużych graczy pokroju Sadra. W praktyce oznacza to, że przed rządem jeszcze długa droga przed przywróceniem porządku w kraju. Bardzo ciekawe jak na to wszystko wpłynie kryzys gospodarczy, w który Irak wejdzie prawdopodobnie już w przyszłym roku, w związku z nadal utrzymującymi się stosunkowo niskimi cenami ropy naftowej i malejącymi rezerwami banku centralnego. Wtedy nastąpi moment kulminacyjny, po którym górą będą albo milicje i różne grupy wpływu albo państwo. Póki co górą są milicje.
Wesołych Świąt!