Elon Musk potwierdził, że Starlink, czyli opracowany przez jego firmę SpaceX telekomunikacyjny system satelitarny, jest już dostępny w Iranie. Było to możliwe dzięki decyzji Departamentu Stanu USA, który – specjalnie w tym celu – zdjął część sankcji z Iranu. Czy uruchomienie Starlinka wpłynie na protesty w Iranie? Mało prawdopodobne.
Zgodnie z amerykańskimi sankcjami, które w 2018 r., prezydent Trump nałożył na Iran, amerykańskie firmy nie mogły oferować usług teleinformatycznych na terytorium tego kraju. Tak było do piątku, gdy Departament Stanu, zniósł sankcje w tym zakresie.
Antony Blinken, amerykański sekretarz stanu, stwierdził że decyzja podyktowana była potrzebą zapewnienia swobodnego dostępu do internetu Irańczykom, którzy od ponad tygodnia protestują po śmierci Mahsy Amini, 22-letniej kobiety, która zmarła wkrótce po zatrzymaniu przez policję religijną.
Władze Iranu używają blokady internetu jako jednego z narzędzi do rozbicia protestów. Uruchomienie Starlinka, który może działać nawet w przypadku blokady „tradycyjnego” internetu, ma ułatwić protestującym organizowanie się i śledzenie informacji z kraju i świata.
Jest jednak jeden zasadniczy problem. Żeby korzystać ze Starlinka trzeba jeszcze posiadać specjalny terminal. Oznacza to, że ktoś musiałby przeszmuglować taki terminal przez granicę.
Irańczycy słyną ze szmuglu – w ten sposób odchodzą zresztą część amerykańskich sankcji. Do szmuglu potrzeba jednak czasu i pieniędzy. Nawet jeśli terminal Starlinka trafiłby do Iranu, to najpewniej dopiero wtedy gdy sytuacja w kraju się uspokoi. Ponadto pytanie czy ostatecznie Starlink skończyłby w rękach osób zaangażowanych w protesty czy np. kurdyjskich bojowników działających na zachodzie kraju.