Rosja i Turcja ogłaszają zawieszenie broni w Idlib
5 marca turecka delegacja udała się do Moskwy na kolejną rundę rozmów poświęconych kryzysowi w północno-zachodniej Syrii. Na czele tureckiej delegacji stanął prezydent Erdogan. Rozmowy rozpoczęły się o 12 od spotkania Erdogan-Putin, które odbyło się za zamkniętymi drzwiami. Dyskusje Putina i Erdogana trwały blisko 3h, dopiero ok. 15 rozpoczęło się spotkanie w pełnym składzie, tj. dołączyli tureccy i rosyjscy delegaci.
Tymczasem walki w Idlib trwały w najlepsze, zginął kolejny żołnierz TSK, Turcy ostrzeliwali Saraqib, Mike Pompeo mówił, że SAA musi się wycofać na linię z Soczi a rosyjska telewizja wyemitowała wywiad z Asadem.
Ostatecznie rozmowy zakończyły się ok. 18. Obie strony ustaliły, że tego samego dnia, o północy, w życie wejdzie zawieszenie broni oraz że od 15 marca rozpoczną się wspólne rosyjsko-tureckie patrole na autostradzie M4. Dodatkowo 6 km na północ oraz 6 km na południe od M4 zostanie stworzony korytarz bezpieczeństwa (strefa zdemilitaryzowana), który będzie stale monitorowany przez oba państwa.
Taki sposób rozwiązania sporu pokazuje, że Turcja i Rosja nie mają pomysłu na trwałe rozwiązanie napięć w Idlib. Dzisiejsze porozumienie jest zawieszeniem broni i to na krótko. Co ważne, Erdogan zastrzegł, że w przypadku jakiegokolwiek ostrzału ze strony wojsk Asada, Turcja odpowie ogniem – w praktyce może to oznaczać, że TSK nadal będzie prowadziło „okresowo” operację „Wiosenna Tarcza”. Z drugiej strony w umowie położono duży nacisk na walkę z terroryzmem co pozostawia Putinowi i Asadowi dużą swobodę przy kolejnych operacjach w Idlib.
Czy porozumienie jest porażką Turcji? I tak i nie. Zanim TSK weszła do Idlib wydawało się, że Asad opanuje całe Idlib. Przerzucenie pokaźnych sił do Idlib i rozpoczęcie operacji „Wiosenna Tarcza” zatrzymały syryjską ofensywę. Jednocześnie jednak Turcja nie była w stanie skontrować Asada, tj. zmusić go do wycofania się na linię demarkacyjną z Soczi, a apetyty na to były spore – zwłaszcza po tym jak tureckie drony i artyleria zaczęły siać postrach w Idlib. I właśnie te zaostrzone apetyty spowodują, że w odczuciu społecznym Erdogan będzie postrzegany jako wielki przegrany dzisiejszych rozmów.
A czy pomijając te apetyty i tak jest przegranym? I tak i nie. Z jednej strony pozwolił, aby posterunki TSK rozmieszczone na linii demarkacyjnej z Soczi zostały okrążone przez SAA. Jednak co istotne TSK nie opuściła tych punktów. Żołnierze je obsadzający mogą zostać wykorzystani jako zakładnicy albo jako pretekst do eskalacji z Asadem (w dowolnym, korzystnym dla Erdogana momencie).
Osobiście wskazałbym, że Erdo jednak wyszedł słabo na tym porozumieniu. I to nawet nie z punktu widzenia tureckich interesów (bo te zostały mniej lub bardziej zabezpieczone), ale z puntu widzenia porażki wizerunkowej. To Erdo, a nie np. Akar, groził Asadowi, żeby wycofał się na linię demarkacyjną z Soczi. I kto teraz będzie uważany w Turcji za krzykacza, który nie spełnia swoich gróźb? Akar? No, nie, właśnie Erdogan.
W Syrii nie ma łatwych odpowiedzi, a w zasadzie nie ma żadnych odpowiedzi w ogóle.
Dalsza część tego tekstu dostępna jest tylko dla Patronów. Dołącz do Patronów Bloga i zyskaj dostęp do cotygodniowych przeglądów prasy.