Secesja południowego Jemenu coraz bliżej
W niedzielę, 26 kwietnia 2020 r., Tymczasowa Rada Południa (STC, ang. Southern Transitional Council) ogłosiła rozpoczęcie tworzenia „samorządnych struktur”, które mają przejąć władzę na południu kraju i w ten sposób zastąpić rządową administrację podlegającą prezydentowi Hadiemu – w praktyce można to traktować jako de facto pierwszy krok na drodze do secesji południowego Jemenu. STC uzasadnia swój ruch tym, że jemeński rząd jest całkowicie dysfunkcyjny oraz blokuje wprowadzenie w życie porozumienia z Rijadu. Ok, ale czym tak w ogóle jest STC, co to za porozumienie z Rijadu, i jakie znaczenie dla wojny w Jemenie może mieć ostatnia decyzja STC?

Czym jest STC?
W 1990 r. doszło do zjednoczenia Jemenu, jednak nie wszyscy mieszkańcy południa kraju zaakceptowali tę decyzję, co ostatecznie doprowadziło do wojny domowej w 1994 r. Siły południowców zostały jednak szybko pokonane. Jakkolwiek nie położyło to kresu separatyzmowi na południu, a tylko opóźniło jego powtórny wybuch. W 2007 r. na południu znowu zaczęło dochodzić do napięć, zaczęto organizować anty-rządowe demonstracje i ścierać się z policją.
Napięcia na linii północ-południe są głęboko zakorzenione. Południe kraju przez ponad 100 lat objęte było brytyjskim protektoratem, podczas gdy północ – zdolna do obrony przed Brytyjczykami i Saudami – pozostawała niepodległa. Rządy Brytyjczyków odcisnęły mocne piętno na mieszkańcach południa i to nie tylko ze względu na lepszą infrastrukturę czy szybszy rozwój gospodarczy, ale także „modernizację stosunków społecznych” – więzy plemiennie na południu kraju zostały mocno poluzowane, podczas gdy na północy nadal są jednym z czynników determinujących pozycję w społeczności. Swoje zrobiły też czasy istniejącej na południu Ludowo-Demokratycznej Republiki Jemenu (w latach 1967-1990), która jako urzeczywistniająca ideały ustroju socjalistycznego, wprowadziła szereg reform skupionych wokół m.in. darmowej edukacji, budowania społeczeństwa obywatelskiego, emancypacji kobiet itd.
Gdy w 2011 r. do Jemenu dotarła arabska wiosna kwestia południa znowu wypłynęła na wierzch. Nie przedłużając jednak i zmierzając do sedna, gdy w 2015 r. rozpoczęła się saudyjska interwencja zbrojna, Południowcy opowiedzieli się po stronie prezydenta Hadiego i ramię w ramię z wojskami rządowymi walczyli przeciwko Houthim. Południowcy już wtedy nie kryli się z tym, że jednym z ich celów jest odzyskanie niepodległości, jednak aż do 2017 r. ich współpraca z Hadim i Saudami przebiegała bez większych przeszkód.
Wszystko zmieniło się jednak w kwietniu 2017 r., gdy prezydent Hadi zdymisjonował gubernatora Adenu, Aidarusa al-Zoubaidiego, jednego z bardziej popularnych Południowców. Jeszcze w maju 2017 r. lokalni politycy, niezadowoleni z decyzji Hadiego, powołali do życia Tymczasową Radę Południa (STC), a na jej czele stanął właśnie Zoubaidi. Od początku STC wspierana była przez Zjednoczone Emiraty Arabskie (ZEA), które zaczęły szkolić i zaopatrywać zbrojne ramię STC – tzw. Siły Pasa Bezpieczeństwa. W efekcie doszło do paradoksalnej sytuacji, w której KSA i ZEA, należące do tej samej koalicji anty-Houthi, stanęły w Jemenie po przeciwnych stronach barykady – Saudowie po stronie Hadiego, a ZEA po stronie Południowców.
Napięcie między zwaśnionymi stronami osiągnęło apogeum w styczniu 2018 r., gdy w Adenie doszło do walk między siłami rządowymi a STC. Rezultat walk był dla Hadiego katastrofalny – w ciągu zaledwie 2 dni STC opanowało cały Aden, który służył wówczas za tymczasową siedzibę rządu. Wkrótce później zawarto rozejm, a upokorzony Hadi musiał ewakuować się z rządem do Rijadu – co teraz często wykorzystuje propaganda Houthich.

Dalsza część tego tekstu dostępna jest tylko dla Patronów. Dołącz do Patronów Bloga i zyskaj dostęp do cotygodniowych przeglądów prasy.