Czy Kadhimiemu uda się utworzyć nowy rząd?
Nadal nie wiadomo czy misja utworzenia nowego rządu, którą prezydent Salih powierzył Mustafie Kadhimiemu zakończy się sukcesem czy może jego kandydatura zostanie odrzucona w przedbiegach – tak jak dwie poprzednie, Mohammeda Allawiego i Adnana Zurfiego.
Wszystko z powodu składu nowego rządu, który zaproponował Kadhimi. Zgodnie propozycjami, które wyciekły w zeszłym tygodniu do mediów, Kadhimi próbuje wprowadzić do rządu wielu technokratów, a także kilku doświadczonych, wyrazistych polityków – chociażby wspomnianego Adnana Zurfiego. Szyickie partie zakwestionowały jednak wybory Kadhimiego, twierdząc że ich oszukał. W jaki sposób?
Nieoficjalnie mówi się o tym, że sunniccy i kurdyjscy kandydaci do objęcia stanowisk ministerialnych byli kandydatami poszczególnych partii politycznych – Kadhimi miał ich sam nie wybierać, lecz zostawić tutaj swobodę sunnickim i kurdyjskim partiom. Jednocześnie jednak kandydaci na pozostałe stanowiska, które powinny przypaść szyitom, zostali wskazani przez Kadhimiego – bez konsultacji z szyickimi partiami. Szyici natychmiast „wnieśli sprzeciw” i stwierdzili, że nie zgadzają się na taki sposób obsady rządu oraz że sami chcą wskazać kandydatów na stanowiska, które powinny przypaść szyitom.
Z nieoficjalnych informacji wynika także, że Kadhimi – w odpowiedzi na opór szyitów – miał zagrozić, że zrezygnuje z misji tworzenia rządu – tak jak wcześniej Allawi i Zurfi. Tak radykalna postawa Kadhimiego zmiękczyła nieco opór szyitów, którzy teraz chcą podobno, żeby Kadhimi wskazał po 3 kandydatów na każde stanowisko ministerialne, a oni sami wybiorą z nich jednego, ostatecznego kandydata, który zostanie ministrem.
Pytanie jednak co na to wszystko Kadhimi. Poza tym opór szyitów to nie jedyna przeszkoda, która utrudnia powołanie nowego rządu. Doszło bowiem także do rozłamu wśród sunnickich posłów z Koalicji Sił Irackich (40 posłów przed rozpadem), na czele której stoi Mohammed Halbousi, spiker parlamentu. Cześć posłów, pod przywództwem Khamisa Khanjara, odłączyła się od Halbousiego i założyła własną partię – Sojusz Wyzwolonych Miast (rzekomo 25 posłów). Stronnicy Khanjara proponują poparcie Kadhimiego, jednak w zamian za udział w rządzie – mówi się, że Khanjar żąda 3 ministerstw. Jednocześnie Halbousi także żąda tek ministerialnych – tutaj mówi się o 6 ministerstwach.
Jakby tego było mało, to Kadhimiemu na głowę spadł jeszcze jeden problem – konflikt z irackim Kurdystanem. W sobotę wieczorem (25 kwietnia 2020 r.), irackie ministerstwo finansów poinformowało, że wstrzymuje transfery pieniężne, które dotychczas co miesiąc przelewane były na konta władz kurdyjskiej autonomii – zgodnie z umową zawartą w 2019 roku przez premiera Mahdiego. Powodem jest fakt, że Kurdowie nie wywiązywali się ze swojej części umowy – mieli dostarczać rządowi w Bagdadzie 250 tys. baryłek ropy naftowej dziennie, co stanowi ok. 50% kurdyjskiego wydobycia.
Mówimy o dużej kwocie, bo comiesięczne przelewy idące z Bagdadu wynosiły ok. 384 milionów dolarów. Ekonomiści zajmujący się gospodarką irackiego Kurdystanu nie mają wątpliwości, że bez tych pieniędzy Kurdystanowi grozi gospodarcze trzęsienie ziemi, a być może nawet bankructwo.
Irbil zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji, jednak nadal próbuje „wymanewrować” rząd centralny – w odpowiedzi na zatrzymanie transferów Kurdowie zaproponowali, że przekażą Bagdadowi całość swojego wydobycia, jednak pod warunkiem, że Bagdad spłaci wszystkie długi jakie Irbil posiada względem firm wydobywających ropę w Kurdystanie.
Kurdyjskie długi względem tych firm w 2017 r. szacowano na ok. 3 mld dolarów. Teoretycznie nie jest to duża suma dla Bagdadu, jednak osobiście wątpię, żeby rząd centralny zgodził się wyłożyć taką sumę na stół – przede wszystkim zaraz w Irak uderzy fala kryzysu gospodarczego związanego ze zmniejszonymi cenami ropy naftowej, a kraj już teraz ma problemy z płynnością finansową (ministerstwo finansów ostrzega, że wkrótce może zabraknąć pieniędzy na wypłaty wynagrodzeń dla urzędników). Poza tym spór dotyczy nie tylko pieniędzy, ale także wiarygodności. Bagdad z pewnością podejrzliwie podchodzi do kurdyjskich propozycji, bojąc się że nawet jeśli spłaci kurdyjskie długi, to kurdyjskiej ropy i tak nie dostanie i nadal będzie ona eksportowana przez Turcję, do czego Kurdowie maja odpowiednią infrastrukturę.
W ten sposób dochodzimy do wniosku, że kandydatura Kadhimiego na premiera wisi na włosku i uzyskanie przez niego wotum zaufania staje się coraz mniej prawdopodobne. Jednocześnie coraz bardziej prawdopodobny staje się powrót do pełni władzy premiera Mahdiego, który 1 grudnia 2019 r. podał się do dymisji i od tamtej pory pełni swoje obowiązki tymczasowo, do otrzymania wotum zaufania przez nowego premiera. „Powrót” Mahdiego wydaje się tym bardziej prawdopodobny, że nie istnieje już przeszkoda, która doprowadziła do jego dymisji – protesty na południu kraju zostały de facto całkowicie rozbite.
Dalsza część tego tekstu dostępna jest tylko dla Patronów. Dołącz do Patronów Bloga i zyskaj dostęp do cotygodniowych przeglądów prasy.