Parlament chce usunięcia Amerykanów z Iraku

utworzone przez | sty 5, 2020 | Bagdadzka Perspektywa, Bliski Wschód | 0 komentarzy

Dzisiaj po południu iracki parlament podjął rezolucję, którą zobowiązał rząd do podjęcia działań w celu pozbycia się z Iraku wszelkich obcych wojsk. Teoretycznie rezolucja ta nie jest dla rządu wiążąca, lecz ciężko wyobrazić sobie sytuację w której rząd by się jej nie podporządkował – na podjęcie tej rezolucji naciskał sam premier Mahdi. Jednak z drugiej strony pojawiają się przeszkody, które będzie niezwykle ciężko ominąć.

Polityczne szachy

Główne pytanie dotyczy kwestii czy premier Mahdi – który podał się do dymisji 1 grudnia i od tego czasu sprawuje swoją funkcję tymczasowo – jest właściwą osobą, która może wypowiedzieć Amerykanom (i innym nacjom) stosowne umowy. Nie jest to wyłącznie kwestia prawna, lecz ma ona ważne znaczenie praktyczne. Ugrupowania kurdyjskie i sunnickie, które zbojkotowały dzisiejszą sesję parlamentu, z pewnością będą prowadziły narrację o braku uprawnień Mahdiego, aby możliwie jak najdłużej blokować pozbycie się Amerykanów z Iraku.

Osobiście spodziewam się, że – jeśli do wypowiedzenia umów faktycznie dojdzie – to zrobi to właśnie Mahdi. Pamiętajmy bowiem, że cały czas na południu kraju trwają protesty, których uczestnicy żądają przeprowadzenia przedterminowych wyborów. Nikt natomiast nie jest w stanie przewidzieć wyniku takich wyborów. Przed zabójstwem Solejmaniego wydawało się, że frakcja pro-irańska straciła wśród wyborców dużo ze swojego dotychczasowego poparcia, lecz teraz nie jest to już takie jasne.

Mahdi – po zabójstwie Solejmaniego – wyraźnie opowiedział się po stronie stronnictwa pro-irańskiego. Pytanie jednak czy tak samo zrobiłby jego następca. Dlatego Fatah i innego grupy pro-irańskie będą naciskać na Mahdiego, aby to on wypowiedział Amerykanom (i innym) umowy.

Z drugiej strony ugrupowania sunnickie i kurdyjskie – tak jak wspomniałem – będą chciały blokować ruchy Mahdiego jak najdłużej. Zaczną najpewniej od kwestionowania autorytetu Mahdiego (jako tymczasowego premiera), a zakończą na żądaniu przeprowadzenia przedterminowych wyborów.

Żadna ze stron nie będzie chciała ustąpić, co szybko może doprowadzić do fali  politycznie motywowanych ataków przeciwko konkurencyjnym partiom. To natomiast – w skrajnym przypadku – mogłoby doprowadzić do kolejnego krwawego konfliktu, generalnie wzdłuż podziałów religijno-etnicznych – generalnie, bo nie wszyscy szyici (zwłaszcza ci biorący udział w protestach) popierają wyrzucenie USA z Iraku. Nie chcę powiedzieć, że Irak jest już na krawędzi kolejnej wojny domowej, ale – w skrajnym przypadku (podkreślam, skrajnym) – taki scenariusz jest możliwy.

Poza tym jest jeszcze kwestia tego, że nawet jeśli rząd Iraku wypowie umowę Amerykanom (i innym), to i tak obce wojska będą miały aż 1 rok na wycofanie się z Iraku, co jest bardzo daleką perspektywą. Do tego czasu dużo może się jeszcze zdarzyć.

Na chwilę przed rozpoczęciem obrad parlamentu, źródło: Mustafa Salim, Twitter

Protesty

Moim zdaniem wiele wskazuje, że frakcja pro-irańska skupi się teraz przede wszystkim na konsolidacji zdobytej już władzy – i wykorzysta do tego wszelkie możliwe środki. Dlatego w najbliższych dniach możemy spodziewać się np. ataków na protestujących szyitów na południu kraju. Część z protestujących starała się nie angażować w sprawę Solejmaniego, lecz niektórzy wyraźnie zaostrzyli anty-irańską retorykę (protestujący oskarżają pro-irańskie frakcje PMU o atakowanie protestów). Tym samym protesty na południu będą teraz przez PMU traktowane jako zdrajcy „sprawy narodowej” (podobnie jak posłowie którzy zbojkotowali dzisiaj obrady parlamentu). Pytanie co w tej sytuacji zrobi Muktada Sadr, który dotychczas popierał protestujących, a jego Kompanie Pokoju zapewniały im ochronę, a teraz poparł wyrzucenie Amerykanów z Iraku. Nawet jeśli protesty nie zostaną krwawo stłumione, to rzeczywistość polityczna jak nastała po śmierci Solejmaniego może doprowadzić do całkowitego wygaszenia protestów – już z powodu samych obaw o reakcję ze strony PMU już teraz widzimy mniejsze ilości osób m.in. na placu Tahrir w Bagdadzie, czyli „sercu” protestów. Z drugiej strony przyczyną wykolejenia protestów mogą być same napięcia w łonie protestów – protestanci nie są jednomyślni do tego jak ocenić śmierć Solejmaniego i działania Amerykanów, a to rodzi atmosferę wzajemnych podejrzeń i wrogości.

Powyżej jeden z przykładów anty-irańskich pieśni na placu Tahrir

Nieokiełznane milicje

Pytanie także jak teraz zachowają się poszczególne pro-irańskie milicje w składzie PMU. Gdy 3 stycznia USA uznały Asaib Ahl al-Haq za organizację terrorystyczną, jej lider Qaiz Khazali dał Irakijczykom 24 godziny na opuszczenie do baz USA w Iraku (sugerując, że będą one celem jego ludzi). Dzisiaj wieczorem termin upłynął. W podobnych tonie wypowiadają się członkowie innych milicji np. Harakat al Nujaby.

Solejmani emisariuszem?

Na koniec chciałbym zwrócić Waszą uwagę na jeden ciekawy fragment z dzisiejszej wypowiedzi premiera Mahdiego. Otóż nie tylko potwierdził on, że naloty przeprowadzone latem w Iraku przeciwko PMU były dziełem Izraela, to stwierdził także, że gen. Solejmani przybył do Iraku, aby przekazać irańską odpowiedź na saudyjską propozycję negocjacji między Rijadem a Teheranem – już kilka miesięcy temu pojawiły się informacje, że Mahdi może występować w tej grze jako mediator (podobnie jak Imran Khan z Pakistanu). Jeśli słowa Mahdiego są prawdziwe, to wyjaśniałoby to reakcję Saudów na amerykański nalot – Rijad bowiem nie poparł ataku, lecz wezwał kraje sąsiedzkie do zachowania wstrzemięźliwości w imię stabilności regionu. Jednak z drugiej strony dlaczego Solejmani – dostarczając odpowiedź Iranu na saudyjską propozycję – przyleciał do Iraku z Syrii a nie własnie z Iranu? Czy Teheran chciał najpierw uzgodnić swoje stanowisko z regionalnymi partnerami? A może po prostu Mahdi kłamie? Wygląda na to, że Solejmani zabierze ze tę tajemnice ze sobą do grobu.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Doceniasz moją pracę? Możesz postawić mi wirtualną kawę, klikając w przycisk obok.

Zostań patronem Bloga

Możesz zostać także stałym Patronem Bloga. W zamian otrzymasz cotygodniowe przeglądy prasy, wczesny dostęp do moich artykułów i udział w sesjach Q&A. Tutaj znajdziesz szczegóły.

TOMASZ RYDELEK

Autor, założyciel Pulsu Lewantu

Absolwent Uniwersytetu Łódzkiego (2019). Założyciel Pulsu Lewantu. Od 2018 r. prowadzi kolumnę poświęconą sprawom Bliskiego Wschodu w miesięczniku Układ Sił. W 2020 r. został członkiem Abhaseed Foundation Fund. Oprócz obecnej sytuacji na Bliskim Wschodzie interesuje się głównie historią brytyjskiego kolonializmu oraz nowożytnego Iraku.

Tomasz Rydelek

Absolwent Uniwersytetu Łódzkiego (2019). Założyciel Pulsu Lewantu. Od 2018 r. prowadzi kolumnę poświęconą sprawom Bliskiego Wschodu w miesięczniku Układ Sił. W 2020 r. został członkiem Abhaseed Foundation Fund. Oprócz obecnej sytuacji na Bliskim Wschodzie interesuje się głównie historią brytyjskiego kolonializmu oraz nowożytnego Iraku.

Chcesz być na bieżąco? Zapisz się do newslettera, a już żaden tekst Cię nie ominie.

Zostań stałym Patronem bloga. W zamian otrzymasz cotygodniowe przeglądy prasy, wczesny dostęp do artykułów i udział w sesjach Q&A.