Irackie siły specjalne (ISOF) dokonały nalotu na jedną z baz pro-irańskiego Kata’ibu Hezbollah (KH) aresztując 14 osób. Bojówkarze mieli przygotowywać kolejny atak rakietowy na Zieloną Strefę, które w ostatnim czasie stały się niemal nieodłącznym elementem codziennego życia mieszkańców Bagdadu. Operacja ISOF-u jest bezprecedensowa – ostatni nalot na bazę KH miał miejsce bowiem jeszcze przed 2011 r., tj. za czasów amerykańskiej okupacji. Jest to także jasny sygnał, że gdy premier Kadhimi zapowiedział potrzebę poddania wszystkich grup zbrojnych całkowitej kontroli państwa, to nie rzucał słów na wiatr.
Wszelkie użyte w tekście skróty zostały rozwinięte w zakładce Słowniczek.
Nocny rajd
W nocy z czwartku na piątek 26 czerwca irackie siły specjalne (ISOF, tzw. Złota Dywizja) przeprowadziły nalot na jedną z baz należących do Kata’ibu Hezbollah, gdzie – według informacji ISOF-u – miał być przygotowywany kolejny atak rakietowy na Zieloną Strefę (wydzielona dzielnica w Bagdadzie, mieszcząca centralne budynki rządowe i zagraniczne misje dyplomatyczne).
Żołnierze Złotej Dywizji aresztowali 14 członków KH oraz przejęli 10 rakiet, które miały być użyte w ataku. Według informacji agencji Reuters w areszcie znalazło się także 3 dowódców KH (nie wiadomo jakiego szczebla). Wśród aresztowanych miał znajdować się także jeden obcokrajowiec – prawdopodobnie Irańczyk – jednak ostatecznie informacja ta się nie potwierdziła.
Gdy dowództwo Katai’bu Hezbollah dowiedziało się o nalocie, rozpoczęło mobilizację swoich sił w stolicy. Przez całą noc pojawiały się nagrania pokazujące grupki bojowników KH gromadzące się w okolicy Zielonej Strefy, gdzie znajduje się siedziba ISOF-u oraz kolumny pick-upów Kata’ibu Hezbollah „wałęsające się” po ulicach Bagdadu. Jeden z konwojów, złożony z ok. 30 pick-upów (co najmniej jeden wyposażony w działko przeciwlotnicze 22 mm), udał się nawet pod siedzibę premiera, a na czele konwoju stanął Abu Fadak (szef Kata’ibu Hezbollah).
Konfrontacja wisiała w powietrzu, a atmosferę podgrzał jeszcze Abu Ali al-Askari, rzecznik KH, który na Telegramie grzmiał:
„Ten potwór, nazywany Kadhimim, który chciał „przetasować karty”, żeby ukryć swój udział w morderstwie naszych dwóch męczenników [Solejmaniego i Muhandisa], teraz prezentuje kolejny dowód na kolaborację ze swoimi amerykańskimi panami”.
– Abu Ali al-Askari
Słowa Askariego padły na podatny grunt. Trzeba bowiem pamiętać, że Katai’b Hezbollah od stycznia oskarża Kadhimiego o współudział w zabójstwie Solejmaniego i Muhandisa. Krytyka ta zmniejszyła się co prawda w momencie, gdy Kadhimi został premierem, ale tylko na chwilę. Obie strony powołały co prawda specjalny komitet, który miał rozstrzygnąć wątpliwości dotyczące zamachu, jednak rozpadł się on wkrótce po rozpoczęciu prac.
Sytuacja była zatem bardzo poważna. Po jednej, jak i drugiej strony barykady, widać było ogromną determinację i zawziętość. Członkowie Katai’bu Hezbollah wdarli się nawet do Zielonej Strefy i otoczyli kwaterę ISOF-u, jednak nie zdecydowali się na próbę wdarcia do budynku i odbicia swoich ludzi siłą. Zamiast tego do siedziby ISOF-u wysłano negocjatorów.
Negocjacje toczyły się przez kilka godzin. Wreszcie zadecydowano, że aresztowani zostaną przekazani pod kontrolę Dyrektoriatu Bezpieczeństwa PMU i umieszczeni w więzieniu PMU mieszczącym się na wschodzie Bagdadu, w tzw. Sadr City (as Saura). Ciążące na nich zarzuty działalności terrorystycznej nie zostały jednak cofnięte, a sprawa miała być wspólnie zbadana przez specjalny komitet, w skład którego weszli przedstawiciele m.in ISOF-u i PMU. Ostateczna zaś decyzja co do losu aresztowanych miała natomiast należeć do sędziego. Cześć osób o sympatiach pro-PMU próbowało przedstawić rezultat tych rozmów jako zwycięstwo KH, jednak prawda wydaje się nieco bardziej skomplikowana. Prawdą jest bowiem, że na czele Dyrektoriatu Bezpieczeństwa PMU stoi Abu Zainab al-Lami (członek KH), a więzienie PMU bardziej przypomina obóz letni niż miejsce odosobnienia. Jednak z drugiej strony, nalot ISOF-u na bazę jakiejkolwiek milicji wydawał się dotychczas niemożliwy. Bagdad w końcu pokazał polityczną wolę ukrócenia bezprawnej działalności milicji. I w dodatku od razu wzięto się za „grubą rybę” – Kata’ib Hezbollah. Ponadto po raz pierwszy irackim siłom bezpieczeństwa udało się nie tylko udaremnić zamach na Zieloną Strefę, ale także złapać na gorącym uczynku zamachowców.
Dlaczego nocne aresztowania członków Kata’ibu Hezbollah mają znaczenie?
Kluczowe w całym zajściu jest to kogo tak naprawdę aresztowano. Otóż ISOF nie dokonał nalotu na pierwszą lepszą milicję wchodzącą w skład PMU. Aresztowano bowiem bojówkarzy Kata’ibu Hezbollah, członków jednej z najpotężniejszych milicji w Iraku, hojnie wspieranej – materiałowo i finansowo – przez Teheran. W sylwestrową noc 2019 r. to właśnie Kata’ib Hezbollah przeprowadził szturm na amerykańską ambasadę w Bagdadzie – za co zresztą Waszyngton uznał KH za organizację terrorystyczną.
Za rządów poprzednika Kadhimiego – premiera Mahdiego – Kata’ib Hezbollah cieszył się ogromną autonomią, a członkowie milicji byli niemal nietykalni. Zaangażowanie członków KH w pacyfikację protestów na południu kraju, przemyt narkotyków z Iranu, czy szmugiel na granicy iracko-syryjskiej, było objęte „zmową milczenia” przez rząd w Bagdadzie. Na nieszczęście Kata’ibu Hezbollah w mieście pojawił się jednak nowy szeryf – Mustafa Kadhimi.

Monopol na przemoc
Konfrontacji między ISOF-em a elementami PMU można było się spodziewać od dłuższego czasu. Jeszcze zanim Kadhimi został premierem kładł duży nacisk na całkowite podporządkowanie autorytetowi państwa wszystkich grup zbrojnych (w maju doszło nawet do aresztowań wśród członków Thar Allah, jednak jest to grupa na tyle marginalna, że sprawa przeszła bez echa). Przez takie zapowiedzi nowy premier w oczywisty sposób znalazł się na drodze do konfrontacji z PMU. Dużo osób zastanawiało się wtedy jak Kadhimi chce zrealizować tę obietnicę, ponieważ nie był on pierwszym, który zapowiedział reformę PMU. Przed nim zrobili to już Abadi i Mahdi, lecz obaj polegli.
Jak więc Kadhimi – nie dysponując własnym zapleczem politycznym – chce zepchnąć PMU „do opozycji”. Cóż, przede wszystkim PMU nie dysponuje już takim samym poparciem społecznym jak jeszcze kilka lat temu. O ile wcześniej Irakijczycy uważali PMU za bohaterów, broniących Iraku przed Państwem Islamskim, o tyle teraz coraz częściej pod adresem PMU wysuwane są krytyczne komentarze – szczególną rolę w zmianie percepcji odegrała tu niechlubna rola jaką Sadr i pro-irańskie skrzydło odegrali podczas protestów z przełomu 2019 i 2020 r. Grupą, która zdaje się pałać szczególną niechęcią do PMU jest regularna armia Iraku i siły specjalne takie jak Złota Dywizja. Wielu irackich dowódców jest sfrustrowanych bezkarnością PMU i brakiem oparcia w Bagdadzie w sytuacji gdy wejdą w konflikt z PMU. Żeby nie być gołosłownym to warto wspomnieć tu chociażby opisaną przeze mnie w „Anatomii Irackiej Rewolucji” i sytuację gen. Fallahiego (wojskowego dowódcy prowincji Anbar), który po wdaniu się w konflikt z grupami PMU, uprawiającymi szmugiel przez granicę z Syrią, został oskarżony o spiskowanie z Amerykanami i Izraelem oraz usunięty ze stanowiska. Mimo, że lokalna ludność wstawiła się za generałem, a specjalny komitet powołany przez ówczesnego premiera Mahdiego, oczyścił gen. Fallahiego z zarzutów, ten nie wrócił już do Anbaru.

Niezadowolenie rośnie także w samym PMU. Co bardziej umiarkowane milicje, skupione wokół hawzy z Nadżafu i ajatollaha Sistaniego, wystąpiły już z PMU i oddały się do dyspozycji Premiera (w schyłkowym okresie rządów Mahdiego). W ten sposób „grupa z Nadżafu” de facto pozbawiła PMU resztek legitymacji do dalszego istnienia – grupa formalnie działała bowiem na podstawie fatwy ajatollaha Sistaniego z 2014 r. Sam „bunt” Nadżafu nie wystarczy jednak do rozmontowania PMU. Przykładowo Kata’ib Hezbollah został powołany – z udziałem Teheranu – w 2003 r. do walki z Amerykanami. PMU i fatwa Sistaniego stały się „platformą”, która pozwoliła KH urosnąć w siłę. Teraz KH – nawet nie dysponując już de facto fatwą – dobrowolnie się nie rozbroi – trzeba to zrobić siła. Jaki zatem pomysł ma Kadhimi?
Wydaje się, że Kadhimi chce przede wszystkim otoczyć się zawodowymi wojskowymi, znanymi ze swojego profesjonalizmu i nieposzlakowanej opinii. Nie bez przyczyny ministrem obrony w jego rządzie został Juma Anad Saadoun, dotychczasowy dowódca sił lądowych Iraku, a ministrem spraw wewnętrznych Othman al-Ghanmi, także zawodowy wojskowy, dotychczasowy szef sztabu irackiej armii. W poprzednim rządzie oba stanowiska pozostawały przez długi czas nieobsadzone, gdyż trwał spór kto powinien je zająć – w pewnym momencie Fatah próbował nawet przepchnąć na ministra spraw wewnętrznych Faliha Fayyada (formalnie szefa PMU). Teraz Kadhimi nie tylko zabezpieczył natychmiastową obsadę tych stanowisk, ale upewnił się także że nowi ministrowie są profesjonalistami, z dużym doświadczeniem bojowym i cieszący się sympatią podkomendnych – Ghanmi (MSW) otrzymał nawet w 2019 r. od Amerykanów Legię Zasługi (ang. Legion of Merit, najwyzsze odznaczenie jakie obcokrajowiec może otrzymać od armii USA).

Jedną z pierwszych decyzji podjętych przez Kadhimiego – jako naczelnego dowódcę sił zbrojnych – było także przywrócenie do ISOF-u gen. Saadiego, który kilka miesięcy wcześniej popadł w konflikt z premierem Mahdim. To właśnie gen. Saadi w oświadczeniu, wydanym po przeniesieniu go z ISOF-u do MON-u, stwierdził, że w Iraku istnieje pro-irański „spisek”. Sprawa Saadiego wyraźnie zaostrzyła panujące podziały w kraju i stała się jednym z katalizatorów protestów z 2019 r. Saadi uważany przez wielu za bohatera narodowego został przez Kadhimiego nie tylko przywrócony do ISOF-u, ale także awansowany na szefa całej formacji.
Opisane zmiany kadrowe to tylko wierzchołek góry lodowej, który jednak dobrze pokazuje w którym kierunku zmierza Kadhimi. Otoczenie się regularną armią i zapewnienie jej o swoim całkowitym poparciu w sytuacji sporu na linii armia-PMU, ma – moim zdaniem – doprowadzić do sytuacji, w której armia stanie się orężem w ręku premiera, który zostanie obrócony przeciwko „zbuntowanym” frakcjom PMU.
Nie oznacza to jednak wcale, że Kadhimi żąda całkowitego rozbrojenia i likwidacji PMU. Takie podejście byłoby absurdem. O ile już na początku swoich rządów Kadhimi wysłał jasny sygnał poparcia dla ISOF-u (zwłaszcza przywracając Saadiego do służby), o tyle jednocześnie „puścił” także oczko w kierunku PMU, odwiedzając kwaterę główną tej formacji, nazywając jej bojowników „bohaterami” a poległych „męczennikami” oraz symbolicznie przywdziewając tego dnia kurtkę PMU, którą ofiarował mu Falih Fayyad (formalnie szef PMU, nie dysponujący jednak zbyt dużymi wpływami). Jednocześnie jednak Kadhimi podkreślił podczas tej wizyty, że PMU jest i pozostanie formacją wierną Irakowi i żadnemu innemu krajowi, co stanowiło przytyk w kierunku frakcji pro-irańskiej. Premier położył także duży nacisk na potrzebę reformy PMU, jednak – jak podkreślił – z zachowaniem poszanowania dla tych, którzy bohatersko służą Irakowi.
Oczywiście ktoś mógłby powiedzieć, że Kadhimi nie posiada własnego zaplecza politycznego i w sytuacji gdy jego sojusz z wojskowymi może stać się zbyt potężny, parlament (w którym duża część posłów jest bezpośrednio związana z poszczególnymi milicjami) może wypowiedzieć premierowi posłuszeństwo. To prawda, jednak Kadhimi jest – moim zdaniem – tego świadomy. Jest on także świadomy jeszcze jednej rzeczy – społeczeństwo, które w 2018 r. tak licznie zagłosowało na sadrystowski Sairun i pro-irański Fatah (dwie główne frakcje parlamentu), teraz prawdopodobnie zagłosowałoby zupełnie inaczej, a parlament z osłabioną pozycją Sadra i frakcji pro-irańskiej byłby o wiele słabszym przeciwnikiem w reformie państwa. Nic też dziwnego, że – jak się wydaje – Kadhimi będzie parł do jak najszybszej reformy prawa wyborczego i organizacji przedterminowych wyborów – pierwsze kroki uczyniono już w tym kierunku rozpoczynając przygotowania do przeprowadzenia spisu powszechnego, który ma pomóc w wyznaczeniu nowych okręgów wyborczych.

Wilk wyrusza na polowanie
Ataki rakietowe na Zieloną Strefę nie są niczym nowym. Jednak od początku bieżącego roku widać ich wyraźną intensyfikację – związaną częściowo z napięciem w relacji USA-Iran, a częściowo z całkowitym upadkiem autorytetu władzy centralnej za czasów premiera Mahdiego (zwłaszcza w okresie grudzień ’19 – maj 2020, gdy Mahdi pełnił obowiązki premiera). Obecnie nie ma tygodnia, aby nie przeprowadzono ataku na Zieloną Strefę.
Ataki te najczęściej nie są groźne i nikt w ich wyniku nie ginie. Jakkolwiek dla państwa, które pozwala na przeprowadzanie takich ataków w swojej stolicy jest to ogromna porażka wizerunkowa. Jednak złapanie sprawców takich ataków jest niezwykle trudne. Irackie siły często lokalizowały miejsca, z których wystrzelono poszczególne rakiety, jednak po przybyciu na to miejsce odnajdywali tylko porzucone wyrzutnie, zamaskowane np. w ogrodach. Dodatkowo wyrzutnie te najczęstszej obsługiwane są zdalnie, co jeszcze bardziej zwiększa szanse sprawców na pozostanie bezkarnymi.
Przed objęciem rządów przez Kadhimiego, rola sił bezpieczeństwa ograniczała się niemal wyłącznie do zbadania miejsca, z którego wystrzelono rakiety. Nikt nie był zainteresowany szukaniem sprawców, nie mówiąc już w ogóle o podejmowaniu jakichkolwiek działań prewencyjnych. To zaczęło się jednak zmieniać w zeszłym tygodniu, gdy ISOF poinformował, że próbował udaremnić atak rakietowy na Zieloną Strefę, jednak sprawcy zdążyli odpalić wyrzutnie przed przybyciem na miejsce sił specjalnych.
Dlatego nie może być mowy o tym, że rajd ISOF-u na bazę Kata’ibu Hezbollah był całkowicie przypadkowy czy improwizowany. Wręcz przeciwnie, ISOF prawdopodobnie od dłuższego czasu badał zależności istniejące między poszczególnymi atakami, starając się w ten sposób zlokalizować sprawców i miejsce, z którego zostaną wystrzelone kolejne rakiety. Tę wersję wydarzeń zdają się potwierdzać to, że podczas rajdu ISOF zaopatrzony był w stosowny nakaz sądowy.
Sugeruje to także, że rajd na bazę Kata’ibu Hezbollah jest jasnym sygnałem dla frakcji pro-irańskiej, że premier Kadhimi oraz ISOF są zdeterminowali, aby położyć kres atakom na Zieloną Strefę. Każdy kto będzie chciał podważyć autorytet państwa musi liczyć się z tym, że reakcja władz będzie natychmiastowa i zdecydowana. Przekaz ten nie był jednak do końca spójny, gdyż członkowie KH zostali ostatecznie przekazani pod opiekę Dyrektoriatu Bezpieczeństwa PMU, a ostatecznie w poniedziałek 29 czerwca oczyszczeni z zarzutów i zwolnieni. Po wyjściu zaś demonstracyjnie spalili amerykańską i izraelską flagę, depcząc przy tym portrety premiera Kadhimiego.
O ile jednak przekaz rządu był niespójny, to ostatecznie cały incydent zakończył się moim zdaniem strategicznym zwycięstwem premier Kadhimiego. Aresztowania przez ISOF przetarły bowiem szlak, którego obranie przez rząd Iraku jeszcze kilka miesięcy temu (za czasów Mahdiego) wydawało się niemożliwe. Kadhimi pokazał, że gdy idzie o ochronę autorytetu państwa jest gotów na konfrontację z każdą grupą, nawet jeśli jest to do niedawna „nietykalny” Kata’ib Hezbollah.
Fakt fatem, że ISOF prawdopodobnie nie planował uwolnienia członków KH. Warto bowiem zauważyć, że nakaz aresztowania jakim ISOF dysponował stanowił o osobach podejrzanych o działalność terrorystyczną, sprawy takiej wagi nie podlegają zaś jurysdykcji Dyrektoriatu Bezpieczeństwa PMU. Kadhimi prawdopodobnie nie był przygotowany na tak ostrą reakcję Kata’ibu Hezbollah, który w kilka godzin po aresztowaniach zmobilizował w stolicy setki uzbrojonych bojówkarzy. Nie chcąc brnąc w konfrontację Premier poszedł na kompromis – wspólne śledztwo ISOF-u i PMU i przekazanie aresztowanych członków KH do więzienia PMU,
Jednocześnie jednak Kadhimi i ISOF przetarli szlaki, poznali modus operandi Kata’ibu Hezbollah przy aresztowaniach swoich ludzi. Teraz – wiedząc jak działa Kata’ib Hezbolla i inne milicje – będzie już lepiej przygotowany do podobnych działań w przyszłości. A takich działań w przyszłości będzie prawdopodobnie bardzo dużo i będą one dotyczyły nie tylko Bagdadu. Premier Kadhimi zapowiedział już bowiem wysłanie ISOF-u także w okolice Al Qaim (przy granicy z Syrią), czyli w miejsce strategicznego dla pro-irańskiej frakcji połączenia Irak-Syria, gdzie władza PMU jest szczególnie duża.
Dodatkowo ludzie twierdzący, że Kadhimi stchórzył postrzegają spór na linii rząd-PMU w sposób zero-jedynkowy, a kwestia jest nieco bardziej skomplikowana. KH uwolnił swoich członków, to prawda. Jednocześnie jednak w irackiej telewizji podano informację, że kogo zatrzymano w związku z atakami na Zieloną Strefę? Bojowników Kata’ibu Hezbollah (który zresztą nieoficjalnie już wcześniej określany był głównym podejrzanym). Przyśpiewki na czyją cześć wybrzmiewały na placu Tahrir, gdy okazało się, że ISOF aresztował bojówkarzy? A no, na cześć Kadhimiego. Sukces Kata’ib Hezbollah, polegający na tym że ich bojówkarze zostali zwolnieni, jest tylko połowiczny, bo o ile wyciągnęli z więzienia swoich 14 ludzi, to jednocześnie w eter poszedł przekaz, że to KH stoi prawdopodobnie za atakami na Zieloną Strefę oraz – co też ważne – że KH po raz kolejny naraża na szwank autorytet państwa, wymuszając na premierze zwolnienie swoich ludzi de facto przy użyciu siły. Ta kwestia prowadzi także do pytania: co tak naprawdę pozwolił na rajd na bazę KH: otaczanie się wojskowymi przez Kadhimiego czy rosnący opór społeczny wobec działalności PMU?
Bunt wobec Bagdadu, bunt wobec Teheranu
Przy ocenianiu Kadhimiego musimy liczyć się z tym, że cała sprawa nie jest „zero-jedynkowa”, a egzekwowanie prawa wobec członków PMU i poddanie ich władztwu państwowemu będzie niezwykle ciężkie. Przez lata milicje takie jak Kata’ib Hezbollah infiltrowały struktury państwowe osłabiając tym samym pozycję rządu. Przekonanie ich, żeby zrezygnowały z ataków na Zieloną Strefę, a tym bardziej zgodziły się na gruntowną reformę PMU, będzie wymagało wiele czasu i ogromnej determinacji, a czasami i użycia siły. Niekonieczne każda konfrontacja będzie zaś kończyła się zwycięstwem rządu.
Co prawda percepcja społeczna PMU, kryzys gospodarczy oraz rozłam w samym PMU, powodują że sytuacja Kadhimiego jest dużo lepsza niż Abadiego czy Mahdiego, jednak nie zmienia to faktu, że PMU posiada niezwykle silne struktury, które de facto tworzą „równoległe quasi-państwo” w stosunku do struktur centralnych. Dodatkowo większe formacje wchodzące w skład PMU wykazują daleko posuniętą solidarność do swoich „braci broni” z organizacji PMU np. Qais Khazali (szef AAH) wprost potępił aresztowanie członków KH i zarzucił Kadhimiemu, że wybrano go premierem, aby walczył z kryzysem gospodarczym i koronawirusem a nie „frakcjami oporu” (sic!) wojującymi z Amerykanami.
Paradoksalnie walka jaką przyjdzie stoczyć Kadhimiemu nie będzie walką na linii Bagdad-Teheran. Od czasu wybuchu protestów w Iraku pod koniec 2019 r., z Teheranu dobiegają sygnały, że tamtejsi decydenci zrozumieli, że dalsze utrzymanie PMU w obecnym kształcie jest niemożliwe, a zbyt silne obstawanie przy statusie quo może przynieść odwrotny skutek – tj. dalszy wzrost anty-irańskich nastrojów. Wydaje się, że świadomość potrzeby reform wśród Irańczyków wzrosła jeszcze po śmierci Solejmaniego i Muhandisa oraz dojściu do władzy Kadhimiego. Iran stracił dwie kluczowe figury dla swojego irackiego portfolio, a zwłaszcza dla utrzymania w ryzach PMU. Dodatkowo usunięcie Solejmaniego doprowadziło do wejścia na scenę postaci dużo bardziej pragmatycznych w stosunku do sytuacji w Iraku – co sygnalizuje chociażby rosnące zaangażowanie irańskiego wywiadu w irackie portfolio, co odbywa się kosztem IRGC.
Z punktu widzenia Iranu, reforma PMU nie musi być niekorzystna. Co prawda wraz z rozwiązaniem milicji, Irańczycy straciliby sporo ze swojej obecnej względnej swobody operacyjnej. Nie oznacza to jednak, że Irańczycy nie mogliby powrócić do swoich praktyk sprzed 2014 r. (tj. pre-PMU), gdy np. Kata’ib Hezbollah działał w charakterze grupy paramilitarnej służącej Iranowi i jego sojusznikom (wówczas premierowi Malikiemu). Już teraz powstało kilka nowych milicji (np. Liga Rewolucjonistów), których geneza nie jest do końca jasna i być może są to właśnie „nowe projekty Irańczyków”, przygotowywane na scenariusz, w którym PMU przestałoby istnieć. Poza tym irańskie interesy w stosunku do Iraku znacznie wykraczają poza PMU. Obecnie – zwłaszcza pod wpływem amerykańskich sankcji – Irańczycy nadają priorytet przede wszystkim iracko-irańskiej wymianie handlowej, traktując Irak jako „okno na świat” pozwalające częściowo obchodzić amerykańskie sankcje. Jeśli Iran będzie zbyt mocno naciskał na utrzymanie statusu quo w przypadku PMU, to szybko może się okazać, że także intratne interesy gospodarcze Iranu w Iraku zostaną zagrożone, a na to Teheran nie może sobie pozwolić. Premier Kadhimi i Fuad Husajn (MSZ) i Ali Allawi (Minister Finansów), wszyscy oni zdają sobie sprawę z tego jak ważny jest Irak dla Irańczyków z punktu widzenia gospodarczego i dlatego wypowiadając się o stosunkach iracko-irańskich zwracają uwagę przede wszystkim na potrzebę zacieśniania współpracy gospodarczej.
W ostatnim czasie tematy inne niż gospodarcze – gdy idzie o Iran – zdają się schodzić na drugi plan. Na przykład rzecznik irańskiego MSZ-u pytany na jednej z ostatnich konferencji prasowych o rajd ISOF-u na pozycje Kata’ibu Hezbollah podsumował temat krótko: „nigdy nie chcieliśmy mieszać się w sprawy wewnętrzne Iraku i dlatego nie będę komentował spraw, które nie są z nami [Iranem] związane„.
Niestety, Teheran wykazuje w tej sprawie dużo większy pragmatyzm niż sami zainteresowani – tj. PMU. Od śmierci Solejmaniego i Muhandisa wyraźnie widać, że co silniejsze frakcje PMU jak np. Kata’ib Hezbollah czy Asa’ib Ahl al-Haq, próbują wybić się na niezależność i są niezadowolone z – ich zdaniem – zbyt „miękkiej” postawy Teheranu. Ostatni przykład takiej „kłótni” w pro-irańskiej frakcji mieliśmy podczas wyboru Mustafy Kadhimiego na premiera. Kata’ib Hezbollah oskarżający od dawna Kadhimiego o spiskowanie z Amerykanami, chciał za wszelką cenę zablokować jego wybór na premiera. Jednak ku swojemu zaskoczeniu, delegacje przybywające z Iranu, dały KH wprost do zrozumienia, że Teheran nie chce ingerować w wybór premiera w Iraku i jeśli parlament udzieli mu wotum zaufania, to Teheran ten wybór uzna. Napięcie na linii PMU-Teheran rośnie jednak nie tylko z powodu sporów co do „pryncypiów”, ale także co do podziału łupów. Nie jest tajemnicą, że – w związku z amerykańskimi sankcjami – transfery pieniężne, płynące z Teheranu do zaprzyjaźnionych irackich milicji, zmniejszyły się. Dlatego też poszczególne milicje zaczęły poszukiwać pieniędzy na inne sposoby np. angażując się w przemyt narkotyków. Jednak dla niektórych to nadal za mało i np. Qais Khazali (szef Asa’ib Ahl al-Haq) bardzo często naciska na zacieśnienie relacji z Chińczykami, licząc prawdopodobnie że w ten sposób zapewni swojej organizacji większe wpływy. Jednak Pekin – poza jednym porozumieniem typu „oil for reconstruction” – podchodzi z pewną rezerwą do dalszych inwestycji w Iraku, nie mówiąc już o angażowaniu się w sponsorowanie Khazaliego, wpisanego przez Amerykanów na listę terrorystów.

Słowem wyjaśnienia
Podsumowując, nalot na bazę Kata’ibu Hezbollah świadczy o tym, że premier Kadhimi jest zdeterminowany, aby faktycznie wypełnić swoją obietnicę podporządkowania PMU władzy centralnej. Aresztowanie bojówkarzy i udaremnienie ataku na Zieloną Strefę jest ogromnym sukcesem dla nowego premiera Iraku, jednak przekazanie aresztowanych pod kontrolę Dyrektoriatu Bezpieczeństwa PMU świadczy już o tym, że sukces ten był niepełny. Obie strony muszą ostrzyć już sobie zęby na kolejną rundę. Kata’ib Hezbollah za wszelką cenę będzie chciał pokazać, że groźby ISOF-u i premiera nie robią na nich żadnego wrażenia – dlatego też spodziewałbym się kolejnych prób ataków na Zieloną Strefę w nadchodzących tygodniach, a być może dniach. Z drugiej strony barykady, ISOF nie może pozwolić na taki atak, co będzie niezwykle trudne. Natomiast premier Kadhimi powinien zabiegać o to, aby działania ISOF-u przeciw milicjom nie ograniczały się tylko do Bagdadu, lecz- zgonie ze wspomnianą zapowiedzią dot. Al Qaim – rozszerzyły się do granicy z Syrią oraz także na południe kraju (w szczególności do Basry i Nasirijji). Ostatni nalot ISOF-u na pozycje KH to tylko pierwsza rundka w dłuższej wymianie ciosów, którą będziemy prawdopodobnie obserwować w kolejnych miesiącach. Premier Kadhimi, znając już reakcję KH na aresztowanie swoich członków będzie miał tera już większe rozeznanie i wiedział jakich błędów nie popełnić przy kolejnych aresztowaniach, dlatego też – moim zdaniem – to on wchodzi do tej walki jako faworyt.
Jednocześnie jednak, sytuacja do jakiej doszło w Iraku jest niezwykle martwiąca. Irak znalazł się na rozdrożu i każdy ciągnie płótno w swoją stronę. Szczególnie podzieleni są zaś szyici, którzy po 2003 r. de facto dominowali na irackiej scenie politycznej. Sadr, Kadhimi i wojskowi, Sistani, frakcja pro-irańska (chociaż ona robi się w zasadzie już tylko quasi-irańska) – każdy inaczej urządziłby Irak. Dalsze ścieranie się tych różnych poglądów musi doprowadzić w pewnym momencie do punktu kulminacyjnego i próby sił między zwaśnionymi stronami. Miejmy jednak nadzieję, że tym momentem kulminacyjnym będą nie miasta Iraku, lecz wyborcze urny.