Dziś spotkanie Putin-Erdogan

utworzone przez | mar 4, 2020 | Bliski Wschód, Rosja Na Bliskim Wschodzie | 0 komentarzy

Dzisiaj turecką delegacja USA się do Moskwy na kolejną rundę rozmów poświęconych kryzysowi w północno-zachodniej Syrii. Na czele tureckiej delegacji stanie prezydent Erdogan.

Kluczowe pytanie jakie powinniśmy sobie zadać, to: czego się spodziewać po spotkaniu w Moskwie?

Przede wszystkim musimy sobie zdać sprawę z tego, że żadna ze stron rozmów nie jest zadowolona z obecnego stanu rzeczy.

Turcja 27 lutego rozpoczęła operację „Wiosenna Tarcza”, która – w odróżnieniu od 3 poprzednich tureckich operacji TSK w Syrii – nie polega na ofensywie lądowej, lecz skupia się na atakowaniu syryjskiej floty powietrznej, lotnisk, obrony przeciwlotniczej, magazynów i baz wojskowych oraz konwojów SAA. W związku jednak z porażką dyplomatyczną jaką Turcja poniosła w kontaktach z NATO, do prowincji Hatay nie trafią ostatecznie dwie baterie systemów Patriot. Tym samym Turcja, nie mogąc wprowadzić w Idlib strefy zakazu lotów, nie może liczyć na zabezpieczenie syryjskiego nieba przed rozpoczęciem ofensywy lądowej TSK. W ten sposób każda większą operacja TSK mogłaby zakończyć się wysokimi stratami własnymi tureckiej armii, której żołnierze ginęli by od rosyjskich nalotów.

Z drugiej strony stołu mamy natomiast Rosję i Syrię, które nie osiągnęły wszystkich celów jakie postawiono przed SAA. Udało im się co prawda odblokować autostradę M5 (Damaszek -Aleppo), ale autostrada M4 (a w zasadzie jej odnoga Latakia-Aleppo) nadal pozostaje pod kontrolą Turków.  Co gorsza nie na całej długości M5, syryjskiej armii udało się stworzyć odpowiednią strefę buforową, która zabezpieczyła by swobodny ruch po drodze.

Dodatkowo Moskwa ewidentnie obawia się, że jeśli nie pójdzie na jakieś ustępstwa wobec Turków, to co będą eskalować sytuację, co może zakończyć się dla SAA fatalnie. Tureckie naloty, które niektórzy próbują wyśmiewać, są zabójcze – SAA straciła grubo ponad 100 pojazdów, a straty w sile żywej idą w setki. Dodatkowo Turcja nie cofa się także przed atakami na pro-irańskie bojówki – w tym m.in. na Hezbollah. Rosja dobrze zdaje sobie ze skali i skutków tureckich ataków dronami. Dlatego też, mimo że przez prawie cały luty, Putin lekceważąco odmawiał Erdoganowi spotkania 1 na 1, to zmienił zdanie następnego dnia po tym, gdy Turcy rozpoczęli operację „Wiosenna Tarcza”.

Nagrania z tureckich ataków na pozycje SAA

Początkowo Turcy żądali od SAA wycofania się na linię demarkacyjną ustaloną w Soczi w 2018 r. (vide tzw. ultimatum Erdogana). Taki scenariusz od początku był mało prawdopodobny, a stał się wręcz niewykonalny gdy do Saraqib, miasta frontowego, wjechał konwój rosyjskiej żandarmerii.

Jednocześnie jednak sama akceptacja obecnego stanu posiadania obu stron i wprowadzenie zawieszenia broni także nie zaspokoi ani osobistych ambicji Erdogana, ani szerszych interesów tureckich. Jak fatalnie kończy się dla Turków akceptowanie „faktycznych stanów posiadania” przy rozmowach z Rosjanami, pokazuje sprawa Operacji Źródło Pokoju. Operacja ta została zakończona po negocjacjach Putin-Erdogan, a Turcja zaakceptowała faktyczny stan posiadania obu stron, jednocześnie zobowiązując Rosjan do „wyrzucenia” kurdyjskich bojówek ze stref przygranicznych – co jednak nigdy, ku frustracji Turków, nie nastąpiło.

Tym razem Turcy powinni być już świadomi, że z Rosjanami należy rozmawiać z pozycji siły i nie pozwalać omamiać się bliżej nieokreślonymi obietnicami Moskwy, których Rosja ostatecznie może nie spełnić.

Jakkolwiek Turcy mogą być ciężkim partnerem w negocjacjach podczas rozmów w Moskwie, nie zmienia to jednak faktu, że są oni bardzo zainteresowani zawieszeniem broni. Przede wszystkim Turcja nie może pozwolić sobie na wyrzucenie swoich sił z Idlib, gdyż to mogłoby doprowadzić do podważenia przez SAA obecności tureckiej także w Afrin i na terenach Tarczy Eufratu, a w rezultacie całkowite pozbawienie Turków możliwości wpływania na kształt powojennej Syrii – co do innych kwestii stanowisko Turków może być bardziej elastyczne. Mimo, że siły TSK w ciągu ostatnich kilku tygodni wielokrotnie dostawały się pod ostrzał, a tureccy żołnierze ginęli, to ani razu Turcy nie zarzucili Rosjanom, że to oni stoją za takim „incydentem”. Za każdym razem Erdogan o śmierć tureckich żołnierzy oskarżał siły Asada.

Jest to jasny komunikat, że Ankara uważa eskalację za ostateczność i preferuje osiągnięcie kompromisu z Putinem.

Obecna sytuacja w północno-zachodniej Syrii, źródło: SuriyeGundemi, Twitter

Kompromis zawarty w Moskwie musi być faktycznie kompromisem, tj. obie strony muszą zrezygnować z pewnych żądań, ambicji. Być może Turcja zgodziłaby się nie naciskać już na wycofanie się SAA na linię demarkacyjną z Soczi, jednak w zamian za to Rosjanie musieliby zgodzić się np. na wspólne rosyjsko-tureckie patrole na autostradzie M5.

Rosjanie faktycznie mogliby być zainteresowani takim rozwiązaniem, jednak dodatkowo naciskaliby pewnie na całkowite zakończenie operacji „Wiosenna Tarcza” i wycofanie co najmniej części sił TSK z Idlib. Jednak spełnienie takiego żądania przez Turków wydaje się mało prawdopodobne, z dwóch względów: Turcy są już świadomi, że z Rosjanami trzeba negocjować z pozycji siły oraz Turkom bardzo spodobała się strategia łączonego ostrzału artyleryjskiego i ataków dronami, która w każdym momencie może zmiękczyć pozycję Damaszku i Moskwy.

Interesy turecko-rosyjskie wykraczają daleko poza Syrię, a sama relacja Putin-Erdogan jest dla obu przywódców bardzo istotna, mimo że ostatnio przechodzi ogromne perturbacje. Dlatego nie tylko Turkom, ale także Rosjanom będzie zależało na osiągnięciu kompromisu. Wątpliwe jednak, żeby kompromis wypracowany w Moskwie był rozwiązaniem długoterminowym. Obie strony rozmów w pewnych kwestiach dzieli przepaść np. co do sprawy kurdyjskiej, którą Putin – mimo „partnerstwa” z Erdoganem, chce wykorzystać ostatecznie przeciwko Turcji.

Istnieje jednak także ryzyko, że rozmowy w Moskwie zakończą się fiaskiem, jednak jest to najmniej prawdopodobna opcja, a jeśli już do niej dojdzie to tylko po to, aby obie strony sprawdziły swoje karty w Syrii (chwilowa eskalacja w celu wypracowania sobie lepszych pozycji negocjacyjnych), a potem ponownie wróciły do stołu negocjacyjnego.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Doceniasz moją pracę? Możesz postawić mi wirtualną kawę, klikając w przycisk obok.

Zostań patronem Bloga

Możesz zostać także stałym Patronem Bloga. W zamian otrzymasz cotygodniowe przeglądy prasy, wczesny dostęp do moich artykułów i udział w sesjach Q&A. Tutaj znajdziesz szczegóły.

TOMASZ RYDELEK

Autor, założyciel Pulsu Lewantu

Absolwent Uniwersytetu Łódzkiego (2019). Założyciel Pulsu Lewantu. Od 2018 r. prowadzi kolumnę poświęconą sprawom Bliskiego Wschodu w miesięczniku Układ Sił. W 2020 r. został członkiem Abhaseed Foundation Fund. Oprócz obecnej sytuacji na Bliskim Wschodzie interesuje się głównie historią brytyjskiego kolonializmu oraz nowożytnego Iraku.

Tomasz Rydelek

Absolwent Uniwersytetu Łódzkiego (2019). Założyciel Pulsu Lewantu. Od 2018 r. prowadzi kolumnę poświęconą sprawom Bliskiego Wschodu w miesięczniku Układ Sił. W 2020 r. został członkiem Abhaseed Foundation Fund. Oprócz obecnej sytuacji na Bliskim Wschodzie interesuje się głównie historią brytyjskiego kolonializmu oraz nowożytnego Iraku.

Chcesz być na bieżąco? Zapisz się do newslettera, a już żaden tekst Cię nie ominie.

Zostań stałym Patronem bloga. W zamian otrzymasz cotygodniowe przeglądy prasy, wczesny dostęp do artykułów i udział w sesjach Q&A.