Na lotnisku w Kabulu panuje całkowita anarchia. Amerykanie nadal wstrzymują loty samolotów cywilnych, na które czekają tysiące Afgańczyków, przybyłych na lotnisko, jeszcze zanim Amerykanie zamienili je w strefę wojskową.
Z lotniska cały czas odlatują kolejne amerykańskie samoloty wojskowe. Szansę na transport maja jednak tylko zachodni dyplomaci i Afgańczycy, którzy wcześniej współpracowali z siłami koalicji.
Setki zdesperowanych Afgańczyków próbuje za wszelką cenę wydostać się z Kabulu, nawet jeśli nie ma ich na listach pasażerów. Próbują siłą wdzierać się na pokłady amerykańskich samolotów. Gdy to nie pomaga w geście desperacji rzucają się na skrzydła i podwozie startujących już samolotów, licząc że – wbrew prawom fizyki – w jakiś cudowny sposób uda im się uciec z Kabulu.
Większość z nich szybko zsuwa się z skrzydeł samolotów i z kilkoma siniakami ląduje na płycie lotniska. Część z nich spada ze skrzydeł już po wzniesieniu się amerykańskich samolotów na pułap kilkuset metrów. Z hukiem lądują na dachach budynków mieszkalnych w Kabulu. Giną na miejscu.
Taliban póki co nie zbliża się do lotniska. Niektóre informacje sugerują nawet, że nie blokują oni nawet dróg prowadzących do lotniska – na nagraniach opublikowanych dzisiaj nad ranem widać setki Afgańczyków ciągnących z bagażami i dziećmi na lotnisko w Kabulu. Lotnisko jest wypełnione ludźmi po brzegi, a Amerykanie mają coraz większy problem z utrzymaniem porządku. Już wczoraj kilkukrotnie Amerykanie musieli odpędzać siłą Afgańczyków chcących się wedrzeć na pokład samolotów wojskowych. Na nagraniach było słychać także strzały – najprawdopodobniej były to jednak tylko strzały ostrzegawcze. Nad ranem pojawiły się zdjęcia kilku osób, które zginęły na terenie lotniska. Niektóre źródła twierdzą, że od amerykańskich kul. Jednak bardziej prawdopodobna wersja to ta, że osoby te zostały stratowane, gdy wieczorem na lotnisku wybuchła panika.
Tymczasem część mieszkańców próbuje prowadzić normalne życie. Dziewczyny z Kabulu udały się dzisiaj zwyczajnie do szkoły – w końcu talibowie w ostatnich dniach obiecali, że pozwolą na ich edukację. Po dotarciu do szkół większość z nich jest jednak zawracana przez nauczycieli z powrotem do domów. Dzisiaj nauki nie będzie.
Sytuacja w Kabulu jest dość spokojna. Nie obchodzi się jednak bez włamań do domów i konfiskaty mienia, w szczególności samochodów. Zbrojne bandy przedstawiają się jako talibowie i ograbiają mieszańców stolicy. Nikt nie wie czy na pewno są oni talibami, nikt nie ma odwagi pytać. Rzecznik talibów twierdzi, że to dzikie bandy, z którymi nic nie mają wspólnego. Talibowie uruchomili nawet specjalny numer telefonu, pod którym mieszkańcy Kabulu mogą zgłaszać akty szabrownictwa, konfiskat i napaści na cywilów.
Talibskie patrole krążą po mieście, przejmując kontrolę nad kluczowymi gmachami w mieście. W wielu ministerstwach spotykają urzędników, którzy przekazują im całą dokumentację i listy swoich pracowników. Taliban zapewnia ich, że utrzymają pracę, zmieni się tylko pracodawca.
Jest także wątek polski. Od 2014 r. Polska nie posiada w Afganistanie ambasady. Jednak po apelu byłych pracowników MSZ-u, premier Morawiecki poinformował, że RP wystawi 45 wiz humanitarnych dla Afgańczyków, którzy współpracowali z polskimi żołnierzami i dyplomatami. Szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego, Soloch, mówi że wiz będzie nawet więcej. Nie ma jednak informacji, w jaki sposób RP chce wystawić wizy humanitarne swoim afgańskim sojusznikom. Jak pisze, Piotr Łukasiewicz, ostatni ambasador RP w Afganistanie, jeden Afgańczyk miał dostać informacje, że po wizę humanitarną powinien zgłosić się do Indii, do polskiej ambasady w New Delhi.