Po ponad 270 dniach w morzu amerykański lotniskowiec USS Nimitz wraca do kraju. Lotniskowiec pojawił się na wodach Zatoki latem 2020 r. w związku z rosnącymi obawami Pentagonu przed irańskim atakiem w związku ze zbliżającą się rocznicą śmierci gen. Solejmaniego.
Gdy rocznica minęła, a atak nie nastąpił, lotniskowiec miał wyruszyć w drogę do San Diego. Ostatecznie jednak zadecydowano o pozostawieniu USS Nimitza na Bliskim Wschodzie. Teraz jednak nowy sekretarz obrony, Lloyd Austin, nakazał lotniskowcowi powrót do kraju.
Ciężko mówić jednak o jakiejkolwiek deeskalacji. CENTCOM nadal stale zwiększa swoje możliwości bojowe w regionie. Administracja Bidena nie zawiesiła chociażby lotów bombowców B-52 nad Zatoką Perską, które pod koniec roku zapoczątkował prezydent Trump. W zeszłym tygodniu CENCTOM przeprowadził już 3 taki „patrol” w tym roku.
Administracja Bidena ma także zrewidować plany wycofania amerykańskich sił z Iraku i Afganistanu. Szczególnie duże kontrowersje budzi sprawa Afganistanu. Taliban nie przestrzega warunków umowy pokojowej, jaką w zeszłym roku zawarła administracja prezydenta Trumpa. Chodzi tu przede wszystkim o atakowanie sił wiernych rządowi w Kabulu, ale nie tylko. Wydany niedawno raport Departamentu Skarbu USA wskazuje, że Taliban ściśle współpracuje z Al Kaidą i otacza członków organizacji daleko idącym wsparciem (jest to spójne z raportami ONZ-u).
W ostaniem czasie izraelska prasa spekuluje natomiast, że dwie baterie Żelaznej Kopuły (zwanej czasami żartobliwie także Żelazną Jarmułką), które Amerykanie kupili od Izraela, wkrótce mogą trafić do Zatoki, gdzie wzmocnią obronę przeciwlotniczą jednego z arabskich sojuszników USA. Najbardziej prawdopodobne wydaje się wzmocnienie obrony przeciwlotniczej Arabii Saudyjskiej. Na marginesie warto wspomnieć, że kilka lat temu izraelska prasa spekulowała na temat bezpośredniego zakupu Żelaznej Kopuły przez Saudyjczyków.
Niezależnie od tych spekulacji, wzmacnianie obronności Arabii Saudyjskiej to fakt. W ostatnim czasie CENTCOM ujawnił, że od 2020 r. Amerykanie prowadzą rozmowy z Saudyjczykami na temat budowy nowych baz USA na terenie Arabii Saudyjskiej. Amerykanie przeprowadzili serię ćwiczeń i testów i wybrali trzy lokacje, w których chcieliby rozmieścić swoje nowe instalacje. Wybór padł na port w Yanbu oraz dwie bazy lotnicze w Tabuku i Taif. Wszystkie te miasta położone są na zachodnie Arabii, nad Morzem Czerwonym. Amerykanie są szczególnie zainteresowani tymi lokacjami, gdyż są one mniej narażone na ostrzał ze strony irańskich rakiet balistycznych.
Mimo, że Trumpa nie ma już w Białym Domu to bliskowschodnie problemy Ameryki od tak nie znikną. Ryzyko eskalacji na Bliskim Wschodzie nadal jest realne.