10 lat temu, 2 maja 2011 r. (czasu lokalnego), amerykańscy komandosi przeprowadzili nocny rajd na, położoną w Pakistanie, „rezydencję” wroga nr 1 Ameryki, Osamy bin Ladena. Rajd zakończył się pełnym sukcesem. Wkrótce później prezydent Barack Obama wygłosił orędzie do narodu, informując Amerykanów że lider Al Kaidy nie żyje. Śmierć założyciela osłabiła Al Kaidę, jednak – wbrew oczekiwaniom – organizacja wcale nie uległa rozpadowi. W jakim stanie znajduje się Al Kaida 10 lat po śmierci Osamy bin Ladena? Czy Zachód nadal ma się czego obawiać? Czy wycofanie się Amerykanów z Afganistanu, może być okazją dla Al Kaidy do odrodzenia?
Wiosna Arabów i zima dżihadystów
Niektórzy analitycy uważali, że śmierć Osamy bin Ladena będzie gwoździem do trumny Al Kaidy (AQ). Amerykańska inwazja na Afganistan w 2001 r. i obalenie rządów talibów, pozbawiło Al Kaidę głównej bazy operacyjnej w regionie. Większość członków AQ szybko opuściła Afganistan, szukając schronienia m.in. w Iranie i Pakistanie. Po piętach cały czas stąpali im jednak Amerykanie, co rusz wyłapując lub zabijając kolejnych wysoko postawionych członków organizacji. Mimo lokalnych sukcesów jak np. działalność Zarkawiego w Iraku, AQ powoli ulegała stopniowej dezintegracji. Nic też dziwnego, że analitycy wskazywali że śmierć założyciela AQ może położyć kres całej organizacji. Tak jednak się nie stało, gdyż protesty, które ogarnęły świat arabski na przełomie 2010 i 2011 r. dały AQ szansę do reorganizację swoich szeregów.
Arabska wiosna, która ogarnęła niemal wszystkie kraje Bliskiego Wschodu doprowadziła do ogromnego chaosu, w którym AQ nie tylko świetnie się odnalazła, ale była także w stanie wykorzystać go do własnych celów. Gdy Syria, Irak, Jemen oraz Libia pogrążyły się w wojnach domowych, lokalne filie AQ szybko przeszły do ofensywy.
Już w 2011 r. AQ wysłała do Syrii członka swojej irackiej siatki, Abu Muhammada al-Dżulaniego. Wkrótce po przybyciu na miejsce, Dżulani powołał do życia Front Obrony Ludności Lewantu (Dżabhat an-Nusra), który szybko stał się jedną z najpotężniejszych milicji walczących na frontach syryjskiej wojny domowej.
Wkrótce „gorąco” zrobiło się także w Iraku. Sunnickie protesty przeciwko premierowi Malikiemu, w połączeniu z niestabilną granicą z Syrią, stale przekraczaną przez radykałów, doprowadziły, w końcówce 2013 r., do wybuchu wojny domowej w Iraku. Chaos jaki zapanował wówczas w Mezopotamii szybko wykorzystał Abu Bakr al Bagdadi, szef irackiej odnogi AQ (Państwo Islamskie w Iraku), którego ludzie przejęli kontrolę nad ogromnymi połaciami Iraku, w tym nad Mosulem.
W podobny sposób, chaos jaki zapanował po wybuchu Arabskiej Wiosny, AQ wykorzystała także w Jemenie. w pewnym momencie działająca tutaj Al Kaida Półwyspu Arabskiego przejęła nawet kontrolę nad 300-tysięcznym miastem portowym Mukalla, gdzie w ręce dzihadystów wpadło ok. 120 mln dolarów, zdeponowanych w lokalnym oddziale banku centralnego.

Egipcjanin na czele Al Kaidy
Mimo śmierci bin Ladena w 2011 r., AQ zdawała się w 2014 r. silniejsza niż kiedykolwiek. Mosul i duża cześć centralnego Iraku znajdowała się pod kontrolą „siatki irackiej”. W sąsiedniej Syrii organizacja Dżulaniego cały czas rosła w siłę i – wraz z innymi ugrupowaniami rebelianckimi – stopniowo wypierała wojska Assada z kolejnych miast. Jednak prawdziwy obraz AQ był nieco bardziej skomplikowany. Mimo tych zewnętrznych sukcesów organizację rozsadzały wewnętrzne animozje, które już wkrótce miały zakończyć się w spektakularny sposób.
Po śmierci bin Ladena nowym liderem AQ został Ayman Zawahiri. Mimo, że był prawą ręką bin Ladena, to nie cieszył się zbyt wielkim autorytetem. Przede wszystkim Zawahiri nie odegrał żadnej znaczącej roli w afgańskim dżihadzie przeciwko ZSRR. Ponadto, mimo że był związany z AQ od jej powstania w 1988 r., to zawsze był postrzegany za outsidera – przez lata Zawahiri łączył członkostwo w AQ z przewodzeniem Egipskiemu Dżihadowi Islamskiemu (dopiero w 1998 r. Zawahiri doprowadził do połączenia EDI z AQ). Dodatkowo Zawahiri był Egipcjaninem, co też nie było bez znaczenia. Egipcjanie proporcjonalnie stanowią mniejszość w strukturach AQ, jednak to właśnie oni zajmują większość wyższych stanowisk w organizacji. Wynika to z faktu, że po wycofaniu się Sowietów z Afganistanu, władze w Kairze odmówiły wielu egipskim mudżahedinom powrotu do Ojczyzny, którzy w tej sytuacji pozostali w Afganistanie i stali się rdzeniem tworzącej się AQ. Ta nadreprezentacja Egipcjan w centralnym dowództwie AQ już za czasów bin Ladena budziła sprzeciw nie-Egipcjan będących członkami organizacji.
W ten sposób już od pierwszych dni legitymacja Zawahiriego do przewodzenia AQ była kwestionowana. Głównym przeciwnikiem Zawahiri okazał się Irakijczyk Ibrahim al-Badri al-Samarrai (znany także pod pseudonimem Abu Bakr al-Baghdadi).

Kalifat
W 2010 r. na czele irackiej siatki AQ (Państwo Islamskie w Iraku) stanął Abu Bakr al Bagdadi. To on, w porozumieniu z Zawahirim w 2011 r., zadecydował o wysłaniu Dżulaniego do Syrii. Wkrótce na tym tle szybko wybuchł konflikt między iracką siatką a centralnym dowództwem AQ.
Bagdadi uważał, że Dżualani nadal pozostaje członkiem irackiej siatki i podlega jego rozkazom. Zawahiri bronił jednak niezależności Dżualniego, twierdząc że Syryjczyk podlega tylko i wyłącznie centralnemu dowództwu AQ. Ten – mogłoby się wydawać stricte teoretyczny spór – nabrał znaczenia praktycznego w 2013 r., gdy Bagdadi ogłosił powstanie Państwa Islamskiego w Iraku i Syrii (ang. ISIS), określając Nusrę jako jedną z gałęzi ISIS.
To co nastąpiło później to jeden z ciekawszych sporów wśród dżihadystów. Zawahiri publicznie skrytykował decyzję Bagdadiego i jednoznacznie opowiedział się za niezależnością Nusry. Ostatecznie spór ten doprowadził do zerwania kontaktów między AQ a ISIS i ogłoszeniem przez Bagdadiego kalifatu (Państwo Islamskie) w 2014 r.

Syryjski dżihad
Odłączenie się Państwa Islamskiego od AQ było ogromnym ciosem dla organizacji, która straciła niemal całą swoją iracką siatkę. Wkrótce okazało się także, że Dżulani wcale nie jest tak oddany sprawie jak mogłoby się wydawać.
W 2015 r. w Syrii pojawili się Rosjanie, a szanse Dżulaniego na podbój Damaszku i budowę islamskiego emiratu spadły niemal do zera. Słynący ze swojej pragmatyczności Syryjczyk postanowił działać. W 2016 r. przekształcił Nusrę w Jabhat Fatah al Szam (Front Podboju Lewantu), zrywając jednocześnie więzi z AQ. Ruch Dżulaniego, o ile skrytykowany przez część radykałów, pozwolił syryjskiej siatce nie tylko na przetrwanie, ale także na przejęcie kontroli nad prowincją Idlib i wypracowanie cichego porozumienia z Turcją. Dżulaniemu nie udało się całkowicie zmyć z siebie łatki „terrorysta” (JFS szybko zostało wpisane przez USA na listę organizacji terrorystycznych, tak jak HTS które powstało z JFS w 2017 r.), jednak udało mu się przetrwać i utrzymać u władzy, co – biorąc pod uwagę burzliwe dzieje syryjskiej wojny domowej – było dużym wyczynem.
Co prawda w 2018 r. od Dżulaniego odłączyła się część bojowników, tworząc Organizację Strażników Religii (Hurras ad Din), która ogłosiła swoją wierność AQ. Dżulani szybko przeprowadził jednak akcję pacyfikacyjną, która zepchnęła Hurras ad Din do podziemia, a Dżulanieumu dała niepodzielną władzę w Idlib.

Kryzys Al Kaidy
Odłączenie się Bagdadiego od AQ w 2014 r. było ogromnym ciosem dla organizacji. Od teraz to Państwo Islamskie (IS) stało się numerem jeden w świecie dżihadu. Wraz natomiast z odłączeniem się Dżulaniego w 2016 r. pogrzebane zostały nadzieje AQ na stworzenie islamskiego emiratu na terenie Szamu. Co prawda przez pewien czas debatowano nad tym, czy odłączenie się Dżulaniego nie było dokonane za błogosławieństwem Zawahiriego, jednak po latach jest jasne że syryjska siatka działała samodzielnie, bez zgody lidera AQ.
Zdobycze AQ w Jemenie także szybko okazały się iluzoryczne, gdy w 2015 r. Arabia Saudyjska rozpoczęła swoją interwencję zbrojną, wymierzoną nie tylko w Houthich, ale także w Al Kaidę Półwyspu Arabskiego.
Próby wykorzystania Arabskiej Wiosny do własnych celów, przyniosły AQ tylko zyski krótkoterminowe. Bez swoich siatek w Syrii i Iraku AQ stała się „papierowym tygrysem”, jak to Osama bin Laden zwykł mawiać o Ameryce. Co gorsza, Zawahiri – jako niezbyt charyzmatyczny przywódca – nie był w stanie zatrzymać stopniowego spadku znaczenia AQ.
Jedną z prób odzyskania dawnego autorytetu było wprowadzenie nowego pokolenia rodziny bin Ladenów do AQ. Na przełomie 2015 i 2016 r. Al Kaida zaczęła publikować nagrania Hamzy bin Ladena, syna Osamy, który także postanowił wejść na ścieżkę dżihadu. AQ, świadoma legendy otaczającej Osamę, postanowiła wykorzystać Hamzę do wzmocnienia swojego autorytetu i zachęcenia nowych rekrutów. Plany te szybko spełzły jednak na niczym, gdy w kilka lat później Hamza zginął w amerykańskim nalocie.

Co po wycofaniu się Ameryki z Afganistanu?
Obecnie Al Kaida działa w Afganistanie, Syrii, Jemenie, Somalii orana terenie z Maghrebu. Nigdzie jednak nie stanowi pokaźnej siły, która stanowiłaby zagrożenie dla Zachodu. Większość sprawnych organizatorów albo zginęła (np. duża część dowództwa jemeńskiej siatki) albo wybiła się na samodzielność (np. Dżulani). Od 2014 r. (odłączenie się Państwa Islamskiego) Al Kaida pozostaje w permanentnym kryzysie. Nikt jednak nie wie jak na zdolności operacyjne organizacji wpłynie odwrót Amerykanów z Afganistanu.
Afganistan pozostaje matecznikiem AQ. To właśnie tutaj, jeszcze w czasie walki z ZSRR, w 1988 r., Osama bin Laden powołał do życia Al Kaidę. Taliban, który już teraz kontroluje część kraju, patrzy przychylnym okiem na członków AQ, którzy często są weteranami dżihadu przeciwko ZSRR. Ponadto Taliban, mimo zobowiązania się w umowie pokojowej z USA, do zwalczania AQ, nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań. Mało tego, raporty ONZ-u wskazują że Taliban czynnie pomaga AQ.
W Afganistanie przebywa obecnie ok. 500 bojowników AQ. Prawdopodobnie właśnie tutaj znajduje się także centralne dowództwo, na czele z Zawahirim. Według raportów amerykańskiego wywiadu AQ w Afganistanie jest w bardzo złej kondycji i skupia się wyłącznie na przetrwaniu.
Wycofanie się Amerykanów, może jednak pozwolić AQ na złapanie drugiego oddechu. Teoretycznie AQ może znowu uczynić Afganistan swoją fortecą, skąd będzie planowała ataki wymierzone w Zachód, tak jak było z zamachem na WTC. Kluczowa jednak wydaje się postawa Talibanu.
Tak jak wspomniałem, Taliban jest pozytywnie nastawiony do AQ i udziela wsparcia jej bojownikom. Z drugiej jednak strony talibowie pamiętają, że główną przyczyną amerykańskiej inwazji w 2001 r. była chęć likwidacji baz AQ w Afganistanie. Wydaje się, że Taliban – bogatszy o doświadczenia ostatnich 20 lat – może teraz bardziej ostrożnie podchodzić do swojej relacji z AQ. Niewykluczone, że – po wycofaniu się Amerykanów – Taliban sam będzie starał się ukrócić wpływy AQ, pozwalając co prawda dżihadystom zostać na terenie kraju, jednak ściśle monitorując ich działania.
Osobiście uważam, że wycofanie się Amerykanów z Afganistanu nie wpłynie w znaczący sposób na zdolności operacyjne AQ. Kryzys w jakim organizacja jest pogrążona od 2015 r. nie wynika wyłącznie z przyczyn zewnętrznych, ale także wewnętrznych. AQ pozostaje w stanie rozkładu, nękana wewnętrznymi sporami między poszczególnymi frakcjami organizacji. Organizacji nie sprzyja także polityczna sytuacja w regionie Bliskiego Wschodu, gdzie po chaosie Arabskiej Wiosny, stare reżimy znowu umacniają swoją pozycję. Dodatkowo na niekorzyść organizacji działa także stopniowa laicyzacja społeczeństw bliskowschodnich, które w coraz mniejszym stopniu akceptują zamachy terrorystyczne jako narzędzia walki politycznej.